Leniwie przeciągnęłam się na leżaku. Nieznaczny uśmiech rozciągnął się na mojej twarzy, czując kolejne ciepłe promienie słońca, które wnikały w moją skórę.
Trwał właśnie jeden z tych upalnych dni, kiedy każdy czerpał ze słońca jak najwięcej. Ja i Less również. Od ponad dwóch godzin opalałyśmy się za moim domem, przy rozłożonym basenie. Oczywiście nie liczyłam na jakąś większą opaleniznę, ponieważ krem z filtrem skutecznie miał temu zapobiegać. Moim zdaniem ciemna karnacja do mnie nie pasowała, przez co chciałam utrzymać swój mleczny kolor skóry w jak największym stopniu. Przeciwieństwem mnie była moja najlepsza przyjaciółka, która specjalnie nasmarowała się samoopalaczem, aby jak najszybciej nabrać brązowego koloru.
- Koniec czego? - zapytałam.
- Koniec roku. Koniec szkoły. Koniec pewnego etapu w naszym życiu!
- Nie przesadzasz czasem? Po za tym, koniec roku jest dopiero za tydzień.
Poczułam koło siebie ruch, więc automatycznie otworzyłam oczy. Znad okularów przeciwsłonecznych zauważyłam, jak blondynka siada na moim leżaku. Podkurczyłam nogi w kolach, robiąc jej więcej miejsca i spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
- Alison, spędziłyśmy w tej szkole jakieś... 6 lat. Nie, 7 lat! Byłyśmy tam od 11 roku życia. Pamiętasz? - dziewczyna szeroko się uśmiechnęła. - Pamiętasz swój pierwszy dzień szkoły? Nasze pierwsze spotkanie? To był początek czegoś wielkiego, niesamowitego! To był początek... naszej przyjaźni! Alison, to koniec czegoś wielkiego! Tyle wspomnień...
- Jeszcze dwa tygodnie temu mówiłaś mi, że nienawidzisz tej szkoły i tych ludzi - mruknęłam rozbawiona.
Poczułam krople chłodnej wody na swoich udach. Z wyrzutem spojrzałam na towarzyszkę, która mnie ochlapała.
- Alison, nie bądź cyniczna!
- Oh, no przepraszam. Oczywiście, w tej szkole wszystko się zaczęło i nigdy o niej nie zapomnę, ale nie jestem pewna, czy jest mi smutno z powodu ukończenia jej. Trzeba iść dalej, przed siebie. A po za tym, mamy jeszcze tydzień.
Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w ciszy. Byłam zdziwiona sentymentalnością Less, uważałam ją za kobietę żyjącą chwilą i nie patrzącą za siebie.
- Ale będziemy utrzymywać kontakt? - w pewnym momencie usłyszałam jej cichy głos.
Spojrzałam na nią zszokowana.
- Słucham?
- No wiesz... jak już ty będziesz studiować i tak dalej... Nasze drogi się rozejdą, ale my nadal będziemy trzymać się razem?
Nawet przez myśl mi nie przeszedł inny scenariusz. Mój szok po jej słowach był nie do opisywania, nigdy nie sądziłam, że to właśnie tak oczywista kwestia będzie zaprzątać jej myśli.
- Less, nie wygaduj głupot! Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami i nic tego nie zmieni! I choć każda z nas pójdzie w swoją stronę, my i tak pozostaniemy razem - bo tak robią najlepsze przyjaciółki, prawda? - posłałam jej szeroki uśmiech, który od razu odwzajemniła. - A teraz przestań o tym myśleć i wejdźmy do środka, bo zgłodniałam.
W domu powitał mnie słodki zapach lawendy i cynamonu. Prawdopodobnie moja mama postanowiła znów poeksperymentować z odświeżaczami powietrza.
Mocniej otuliłam się cienkim kocem, który ledwo przysłaniał bikini. W przeciwieństwie do mnie Less nie miała żadnego problemu z wejściem do środka w samym stroju kąpielowym. Wprost przeciwnie - chciała aby inni podziwiali jej neonowo-zielony komplet, pomimo, że jedyną publicznością byli moi rodzice.
Less usiadła przy stole, na wprost mojego taty, który był pochłonięty czytaniem codziennej gazety. Ja natomiast usiadłam obok niej, chwytając zielone jabłko z wielkiego półmiska.
- Czyżby znowu cena benzyny podskoczyła? - zapytałam obojętnie, przeżuwając swój owoc.
Z ust taty wyrwało się głębokie westchnięcie.
- Nie, nie tym razem.
- Nowy podatek?
- Nie.
W zamian ojciec podstawił makulaturę pod nasze nosy, otwartą na jednym artykule. Tytuł głosił "Coraz więcej niebezpiecznych znawców szybkości w Londynie!". W milczeniu spojrzałyśmy po sobie z Less i wzruszyłyśmy ramionami, zabierając się za czytanie. Już pierwsze zdanie przyprawiło mnie o zakrztuszenie się kęsem, co spotkało się z dezaprobatą rodzica.
"Nielegalne wyścigi wracają! Coraz częściej słyszy się o tak zwanym Speed Event na terenach wschodniej części Londynu. To niebezpieczne wydarzenie jest praktykowane wśród młodzieży, która szuka odrobiny adrenaliny. Zasady są proste. Zwycięzca tylko jeden. Ryzyko - ogromne.
Jak na razie wszelkie pogonie policji za przestępcami są bezskuteczne - tak samo jak zapobieganie tego typu wydarzeniom. Mamy nadzieję, że to wkrótce się zmieni i znów będzie można bezpiecznie poruszać się po ulicach miasta."
- Co za stek bzdur! - krzyknęła zbulwersowana przyjaciółka.
Wciąż siedziałam nieruchomo, wgapiając się w litery. Chciałam mentalnie zmusić je do rotacji, aby ukazywały inne słowa, zmieniły sens, lecz te uparcie spoczywały na swoim miejscu.
- Less, kochanie - zaczął łagodnie mój tata, widząc jej reakcje. - Tego typu rzeczy są dobre w filmach. Ba, uwielbiam Fast & Furious!
- Ale co to ma do rzeczy? Oni zrobili z nich jakiś kryminalistów! - kontynuowała, nie zwracając uwagi na mojego prośby uspokojenia się i dyskretne kopanie pod stołem.
- Z perspektywy prawa właśnie nimi są - kryminalistami - odparł spokojnie mój tata, nie dając po sobie poznać zdziwienia, jakie musiała wywrzeć na nim dziewczyna.
Delikatnie przygryzłam wnętrze policzka, nie wiedząc jak się w tej sytuacji zachować. Nie podobał mi się ten artykuł, ponieważ zdążyłam bardzo polubić Dylana i w życiu nie uznałabym go za zbrodniarza. Nigdy nie uznałabym go za złego człowieka! Less musi być jeszcze ciężej się opanować, patrząc na to, że jej chłopaka nazywają tu kryminalistami, na którego między innymi poluje policja. I właśnie dlatego powinna się zamknąć. Jeśli powie coś czego nie powinna, mój tata mógłby zażądać od niej więcej informacji i zgłosić to służbą prawa. A tego ani ona, ani ja nie chcemy.
- To bardzo nieodpowiedzialne z ich strony - mruknęłam półgłosem, głośno przełykając ślinę.
Poczułam na sobie dumne spojrzenie ojca i palący wzrok przyjaciółki. Za wszelką cenę starałam się uciec przed ostrzałem obojga.
- Alison, myślałam, że zmieniłaś zdanie - powiedziała blondynka.
Spojrzałam na nią srogo, mając nadzieję, że odczyta wyraz moje twarzy i w końcu zejdzie z tonu. Albo się zamknie, co prawdopodobnie jest jeszcze lepszą opcją.
- Myślałam, że lubisz Dylana... albo nawet Harry'ego - dodała już ciszej.
Harry. (Prawie)Niepokonany mistrz Speed Event. On jest zupełnie inną historią i choć rozstaliśmy się w pokoju to nadal mam do niego mieszane uczucia. Nie widziałam go od trzech tygodni i nie odczuwałam żadnej potrzeby zmienienia tego. I choć jest jaki jest, a można by wymieniać miliony różnych nieprzyjemnych epitetów, to nie życzę mu źle.
- Masz rację Alison - rzekł z aprobatą tata. - Na szczęście już od następnego tygodnia to się zmieni, ponieważ ja będę miał coś do powiedzenia w tej sprawie. Pożegnajmy nielegalne wyścigi!
Zawiesiłam na nim wzrok, nie wiedząc o co mu chodzi. Kątem oka zobaczyłam, że przyjaciółce udaję się opanować. Dziewczyna skuliła się na krześle, podciągając kolana pod brzuch.
Z tego wszystkiego straciłam wszelki apetyt. Szybko odłożyłam zaczęte jabłko na stół i skrzyżowałam dłonie na piersi, wyginając palce we wszystkie możliwe strony.
- Tata ma rację - powiedziała mama, wychodząc z kuchni.
Podeszła do mnie i złożyła delikatny pocałunek na moim czole.
- Jestem pewna, że zrobi z nimi wszystkimi porządek. I Alison, mogłabyś się ubrać!
Puściłam jej ostatnią uwagę mimo uszu, koncentrując się na pierwszej części jej wypowiedzi. Moi rodzice wykonywali odpowiedzialne stanowiska - mama pracowała jako lekarka, a tata był wojskowym. Na szczęście nie musiał wyjeżdżać na żadne misje, był potrzebny tu, w Londynie.
- O czym Pani mówi? - zapytała cicho Less.
- Zostałem przeniesiony do policji. Mam sprawować władzę nad lokalnym komisariatem. Oczywiście jest to okres przejściowy, lecz jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będę tam pracował na stałe.
- Słucham?! - prawie krzyknęłam.
Zawsze marzyłam, aby zostać córką komendanta! Szczególnie w ostatnim czasie - kiedy moja najlepsza przyjaciółka spotyka się z kierowcą Speed Event i kiedy ja sama mam z nimi do czynienia. Boże, przecież ja tam byłam! Nie, nie, nie. To chyba jakaś kpina.
- Alison, nie cieszysz się? - zapytała mama urażonym głosem.
Spojrzałam na Less, która wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami. Wnioskuje, że myślałyśmy o tym samym.
Jeśli którykolwiek z moich rodziców dowiedział się o wydarzeniach z mojego życia - albo nawet nie daj Boże o moich znajomościach! - to zażądaliby dokładnych informacji na wszelkie tematy z nimi związane. Oczywiście, wcześniej również istniało to ryzyko, lecz teraz... teraz to katastrofa.
Wyobraziłam sobie ich zawiedziony wyraz twarzy, jak dowiadują się, że ich jedyna, ukochana córka spotkała się z kryminalistą. Daliby mi szlaban do końca życia, nie zważając na to, że jestem pełnoletnia.
- To znaczy... emm... tak! Tato, to świetnie! Jestem pewna, że będziesz doskonały na swojej nowej pozycji! Zbrodniarze powinni się przed tobą chować - udało mi się wskrzesić w sobie odrobinę entuzjazmu.
- I tak się nie schowają! - dopowiedziała rodzicielka.
W jej głosie mogłam usłyszeć dumę. Dla niej to z pewnością przywilej być żoną komendanta. Nie jestem jednak pewna, czy tytuł "córka komendanta" na pewno mi się podoba.
- A będzie Pan jeździł w trasy, czy tylko będzie Pan wykonywał swoją pracę na komisariacie? - zapytała Less.
Mentalnie chciałam jej przybić piątkę, za zadanie tak ważnego pytania.
Przez chwilę panowała cisza. Prawdopodobnie tata zastanawiał się nad odpowiedzią, co znaczy, że sam jeszcze nie wiedział.
- Cóż... z pewnością będę mieć dużo pracy na komendzie, jednak będę chciał również uczestniczyć w jakiś większych akcjach, jeśli wiesz o co mi chodzi.
- Oh, wiem doskonale, co ma Pan na myśli.
- Halo?
Odebrałam połączenie, nie patrząc kto dzwoni. Nakazałam Less ruchem ręki, aby stanęła. Przysiadłyśmy na murku przed drzwiami wejściowymi do mojego domu. Przyjaciółka postanowiła, że pojedzie do Dylana, choćby tylko, aby pokazać mu ten idiotyczny materiał w gazecie. Niestety jak na razie chłopak nie odebrał ani jednego z jej czterech połączeń. Przyjaciółka zaczynała już panikować, spekulując nad najgorszym, a mi ledwo udawało się przytrzymać ją przy zdrowych zmysłach.
- Cześć Alison! Tu Melissa, mam nadzieję, że mnie nie zapomniałaś. Nie przeszkadzam? - usłyszałam melodyjny głos dziewczyny.
- Kto dzwoni? - zapytała Less.
Bezgłośnie powiedziałam "Melissa", na co dziewczyna uniosła lewą brew do góry.
- Jasne, że nie przeszkadzasz. Jestem tylko zdziwiona, skąd masz mój numer? Chyba, że ostatnim razem jak się widziałyśmy byłam zbyt pijana, aby to zapamiętać.
- Oh, to nie stąd. Po prostu piekielnie się nudzę w obecności trójki mężczyzn i przypomniałam sobie, że dawno nie rozmawiałyśmy. Zdążyłam się do ciebie przywiązać podczas tej imprezy, choć jeśli mam być szczera, to większości nie pamiętam!
Cicho się zaśmiałam na jej ostatnie zdanie, na co przyjaciółka spiorunowała mnie wzrokiem. Wskazała na swój nadgarstek co miało znaczyć "pośpiesz się" i pokazała również swój telefon w geście bezradności.
- W obecności trójki mężczyzn? - zapytałam.
- Tak. Podczas ostatniego wyścigu wóz Harry'ego uległ małemu uszkodzeniu. Znowu - dodała, a ja mogłam sobie wyobrazić jak przewraca oczami. - Tym razem to chyba coś na prawdę poważnego. Słyszałam jak wspominali o turbinie czy coś. Nie znam się... w każdym bądź razie poprosiłam Harry'ego o twój numer. Widziałam was ostatnio razem, więc pomyślałam, że będzie go mieć i cóż... nie zawiódł mnie!
- Melissa, kto jest z Harrym?
- Dylan i Louis - odpowiedziała jakby to była najoczywistsza odpowiedź na świecie.
Less musiała chyba usłyszeć imię swojego chłopaka przez telefon, ponieważ zastygła w miejscu.
- Tak po za tym, to dzwonię, aby cię spytać, czy nie masz ochoty przyjechać? Louis mnie totalnie ignoruje, a Harry'ego musiałam się 15 minut prosić o jakąkolwiek reakcje! Do diabła z mężczyznami i ich kretyńskimi samochodami! - ostatnie zdanie prawie wykrzyczała, prawdopodobnie do chłopaków obok niej.
Zatkałam głośnik komórki ręką i odezwałam się do przyjaciółki.
- Słyszałaś?
Dziewczyna skinęła głową w geście na tak i pokazała abym kontynuowała rozmowę.
- Nie ma sprawy, ja i Less nie długo będziemy.
- Jest z tobą Less? To jeszcze lepiej!
Spytałam się jeszcze o adres, który podyktowałam blondynce obok mnie. Dziewczyna zapisała go w telefonie, a ja zakończyłam rozmowę. Prawdopodobnie są u Stylesa, jednak nie potrafiłam rozpoznać tej części miasta.
- Masz kluczyki? - zapytała towarzyszka.
Szybko skinęłam głową i sięgnęłam do torebki.
Ustawiając podany adres w GPS zerknęłam kątem oka na towarzyszkę. Miałam wrażenie, że blondynka wywierci dziurę w siedzenie auta. Ta wizja definitywnie mnie nie zadowalała, więc walnęłam prawą ręką udo dziewczyny i spiorunowałam ją wzrokiem.
- Uspokój się! Co w ciebie, do cholery, wstąpiło? - syknęłam.
- Ja... - głośno westchnęła. - Nie wiem. Po prostu muszę go zobaczyć. Rozumiesz, Alison?
Przez chwilę patrzyłam jej prosto w oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią. W jej niebieskich tęczówkach kryło się pewne uczucie, którego nie potrafiłam wcześniej dostrzec. Desperacja.
- Nie - zdecydowałam się odpowiedzieć zgodnie z prawdą. - Nie rozumiem. Ale nie muszę.
Przekręciłam kluczyk w stacyjce i zapięłam pasy. Wyjeżdżając na ulicę usłyszałam krótką komendę GPS. Nigdy nie przepadałam za tym urządzeniem. Ten głos potrafił doprowadzać mnie do białej gorączki.
- Tak naprawdę to ja chyba też nie rozumiem. Mam po prostu wewnętrzną potrzebę zobaczenia Dylana. Nie wiem czemu.
Skinęłam głową. Jak mówiłam wcześniej, nie muszę rozumieć.
- I jakbyś mogła zatrzymać się przy jakimś kiosku... muszę kupić egzemplarz tego gówna.
Resztę drogi przejechałyśmy w ciszy. Less nie była w nastroju do rozmów, a ja wyznaję zasadę "Jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to nie mów nic.".
Korki. Kolejna rzecz, która wyprowadza mnie z równowagi. Prosta, półgodzinna droga zamieniła się w godzinną udrękę. W pewnej chwili miałam ochotę zawrócić, gdyby nie to, że za mną tłoczyły się inne samochody, a ciasny tunel nie pozwalał na różnorodne manewry.
Kiedy zaparkowałam na znajomym już podjeździe, przyjaciółka prawie wybiegła z pojazdu.
- Jasne Less. Nie dziękuj już za tą podwózkę. Przecież to nic takiego. Oh, Less! Nie musisz klęczeć! - mamrotałam, wysiadając z auta.
Drzwi do garażu były szeroko otwarte i to z tego pomieszczenia wydobywały się wszelkie dźwięki. Wchodząc do środka uderzyła mnie woń oleju silnikowego i potu. Mimowolnie się skrzywiłam na tą mieszankę aromatów, powstrzymując odruch zatkania nosa.
- Chuju, nie tak to wkręcaj! - usłyszałam krzyk Louisa.
W centrum pomieszczenia stał Mclaren Harry'ego z podniesioną maską. Nad nim pochylał się Dylan oraz Louis, który zawzięcie gestykulował mówiąc do szatyna. Mój wzrok spoczął na Melissie. Dziewczyna stała w rogu pomieszczenia, radośnie do mnie machając. Odwzajemniłam jej gest i szeroko się uśmiechnęłam. Dopiero wtedy spojrzałam na Less, która trzymała swojego chłopaka za rękę, próbując przyciągnąć jego uwagę.
- A jak? To P1, frajerze! Popierdoliło Ci się chyba z MP4! - odszczeknął się Dylan.
- Dylan! - krzyknęła blondynka.
Obaj mężczyźni spojrzeli na nią zdziwieni.
- Słucham kochanie?
- Widzieliście ten artykuł? - zapytała, rzucając przed nich gazetę.
Podeszłam do obu dziewczyn, kiedy pozostała dwójka czytała. Melissa podniosła jedną brew do góry, na co machnęłam ręką i lekko ją przytuliłam na przywitanie.
- Słyszałeś Harry? Jesteśmy kryminalistami! - wydarł się Louis, wybuchając śmiechem.
Zaraz do niego dołączył drugi chłopak, na co rozdziawiłam usta. Przyglądałam się tez scenie ze zdziwieniem, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Bo przecież to jest takie normalne! To nic takiego, że piszą o nich w gazetach. To nic takiego, że zwiększa się niebezpieczeństwo związane z wykonywanym przez nich hobby. Śmiech jest dobry na wszystko!
- A myślałem, że Ameryka została odkryta w 1492 - odparł spokojnie Styles, wchodząc do środka.
Mój wzrok spoczął na nim i choć chciałam, to nie potrafiłam go oderwać. Wyglądał zwyczajnie. Pomierzwione włosy, czarne spodnie, conversy. Ah i zapomniałabym wspomnieć o najmniej istotnym szczególe. Cóż... był bez koszulki.
Mocno zacisnęłam powieki, zmuszając się do zaprzestania wgapiania się w jego wytatuowany, umięśniony tors. Niestety nic nie umknie wszechwiedzącemu Harry'emu, który posłał w moją stronę uśmiech typu nie-krępuj-się-i-tak-wiem-że-to-robisz. Albo coś w tym stylu.
- Witaj, Alison. Jak się masz? - brunet zwrócił się do mnie, na co zamrugałam zaskoczona.
- Co? - rzuciłam, zanim zdążyłam się powstrzymać.
Chłopak prychnął i pochwycił gazetę leżącą na aucie.
- Przecież nie piszą tutaj nic, czego bym nie wiedział - powiedział, nie przerywając czytania.
- Serio? No tak, przepraszam. Zapomniałam! Przecież to nic niezwykłego, że piszą o was w gazetach! To nic nie zwykłego, że policja będzie na was polować na każdym, jebanym, kroku! - wybuchła Less.
Spojrzałam na nią z zadumą. Dziewczyna pochwyciła mój wzrok i delikatnie wzruszyła ramionami, odgarniając włosy.
- Spokojnie, dziewczyno! To, że jakiś gówniany świstek papieru się nami zainteresował, nie znaczy, że mamy ogłaszać stan alarmowy. Policja od paru lat chcę nas złapać, jednak jak na razie mają zbyt ciężkie dupy, aby cokolwiek zrobić w naszej sprawie. Co mi nie przeszkadza, jeśli mam być szczery. Po za tym, mam sporo wtyków w komendzie, więc wiem zawsze co i jak. Serio, Less! Oni są zbyt tępi, aby nas przyskrzynić! To banda patałachów, jedyne czego dowiedzieli się o Speed Event, to że w ogóle istnieją.
- Ah, tak? A wiesz, że będzie nowy komendant, któremu zależy, aby zobaczyć was wszystkich za kratami? - odpyskowała przyjaciółka.
Styles wciąż nie przywiązywał wielkiej wagi do jej słów. Pochylił się nad swoim wozem, obracając w dłoni obcęgi. Dylan podał mu pewną część, której nie potrafiłam rozpoznać i Harry zaczął ją przykręcać palcami.
- Skąd to wiesz? Znasz go? - zapytał chłopak blondynki.
W jego głosie można było usłyszeć znaczącą nutę powątpiewania i kpiny. Zdenerwowało mnie ich podejście do sprawy. Skrzyżowałam dłonie na piersi i siląc się na beztroski ton, rzuciłam:
- Mój ojciec.
Po moich słowach zapanowała cisza. Byłam zadowolona z siebie. Miałam nadzieję, że może w końcu zainteresuje ich ten temat, jednak moje oczekiwania prysły jak bańka mydlana, kiedy tylko usłyszałam ich prychnięcia.
Spojrzałam na Melisse, która również miała rozbawiony wyraz twarzy. Widząc mój wzrok na sobie spoważniała, jednak w jej oczach wciąż można było zauważyć roześmiane chochliki. Opuściłam ramiona, w geście bezsilności, na co dziewczyna posłała mi przepraszający uśmiech.
- No, no, no! Alison, to świetnie! Jesteś teraz dla nas niczym kupon w totolotka - powiedział Louis.
- Słucham?
Roześmiany chłopak podszedł do mnie i z udawaną powagą uścisnął moją dłoń po czym się skłonił. Cały czas stałam w osłupieniu, nie wiedząc jak się zachować.
Nigdy nie zrozumiem mężczyzn.
- Teraz tym bardziej nam nic nie grozi. Jeśli ktokolwiek by nas złapał, wchodzisz ty i robisz jakieś tam rzeczy, które robią córki aby udobruchać ich ojców i ta dam! Jesteśmy wolni!
Zaczęłam gwałtownie potrząsać głową.
- Co? Nie! Nie, nie, nie! Tak nie będzie. Louis, ty nie rozumiesz? Jeśli mój tata dowie się, że się z wami zadaję, to mnie zabiję. Ja... nie. To tak nie działa, przykro mi.
- Ta dziewczyna nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Zawsze myślałem, że jesteś dorosła - prychnął Styles.
Poczułam, jak moje policzki się czerwienią. Nienawidziłam tego faktu, że on ma rację. Jednak nie wolno mi zapomnieć, że to oni mnie utrzymują. I to oni są za mnie wciąż odpowiedzialni.
- Zamknij się - syknęłam.
Wzburzona wyminęłam ich wszystkich i wyszłam na zewnątrz. Gwałtownie wciągnęłam świeże powietrze, przymykając powieki. Czułam delikatne pulsowanie z tyło głowy. Mimowolnie skrzywiłam się na myśl o bólu głowy. Niestety to są pierwsze objawy tego nieprzyjemnego doznania. Zaczęłam pocierać skronie w nadziei, że to choć trochę pomoże.
Nikt nie potrafi mnie wyprowadzić z równowagi równie szybko jak Harry. W takich momentach jak ten miałam ochotę zepchnąć go z mostu. Nie potrafię uwierzyć, jak ktoś taki jak on może mieć tyle różnych wcieleń. Sądziłam, że po naszym ostatnim spotkaniu będzie chociaż próbował być dla mnie miły. Niestety po raz kolejny czekało mnie rozczarowanie. Dupek.
- Moim zdaniem wyolbrzymiasz całą tą sprawę, choć oczywiście wina leży też po ich stronie - usłyszałam czyjś melodyjny głos i gwałtownie otworzyłam oczy.
Przede mną stała śliczna brunetka z nikłym uśmiechem na ustach. Zaoferowała mi puszkę piwa, na co potrząsnęłam głową, wskazując na swoje auto.
- Oni to oni. Tacy są. Ignoranci. Myślą, że skoro potrafią szybko jeździć, to cały świat należy do nich i nic im nie grozi. Z drugiej strony, naprawdę nie ma co się martwić, Ali. Policja od początku trwania Speed Event nic nie zrobiła większego w tej sprawie i nic nie zanosi na zmiany.
- Może masz rację. Lecz kiedy to wszystko mówiłam, martwiłam się. Nawet nie wiem czemu - mruknęłam.
Dziewczyna zmierzyłam mnie wzrokiem, potrząsając głową.
- Lubisz ich - powiedziała, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Tak, lubię - ostrożnie potwierdziłam. - No może z jednym wyjątkiem. Harry.
- Co? Zwłaszcza jego!
Zaczęłam gwałtownie kiwać głową w geście protestu. Zaprzestałam dopiero, kiedy pulsowanie w środku czaszki przybrało na sile. Wzięłam gwałtowny oddech i zamknęłam oczy, przykładając dwa palce do bolącego punktu.
- Wszystko w porządku? - spytała towarzyszka zatroskanym głosem.
Delikatnie skinęłam.
- Może wejdziemy do środka? - kolejne pytanie.
Ponownie skinęłam, otwierając oczy.
Tylko raz byłam w mieszkaniu Stylesa i nie rozpamiętuje tego w pozytywnych barwach. Wprost przeciwnie. Miałam kaca i nazwał mnie dziecinną, na co ku ironii, zaczęłam się dziecinnie zachowywać.
- Ten chłopak nigdy nie nauczy się sprzątać! Chodź, poszukam dla ciebie jakieś tabletki przeciwbólowej i może w końcu uda nam się w spokoju porozmawiać. Jutro wieczorem organizuję imprezę i mam nadzieję, że się zjawisz!
Dziewczyna pociągnęła mnie za rękę przez długi korytarz. Ponownie moją uwagę przyciągnęły dwa zdjęcia wiszące na ścianie. Jedno przedstawiało Harry'ego i jego rodzinę, a drugie Harry'ego i jakąś dziewczynę złączonych w pocałunku.
- Melissa? - zawołałam, przystając.
Gdyby ten mężczyzna chciał upamiętniać każdą dziewczynę, którą pocałował, to pewnie zabrakłoby mu miejsca na ścianach. Dlatego też tak bardzo fascynowało mnie to zdjęcie. Co było w tym takiego wyjątkowego?
- Hmm? Oh - brunetka podążyła za moim wzrokiem. - To Rose.
- Rose? - powtórzyłam niczym echo.
- Tak, Rose. Była dziewczyna Harry'ego.
Wyrwało mi się ciche prychnięcie, zanim zdążyłam się powstrzymać.
- To on kiedykolwiek miał dziewczynę? - spytałam z powątpiewaniem.
- Tak, jedną. On... On kiedyś nie był taki. No wiesz! Nie był kobieciarzem! - wytłumaczyła, kiedy spojrzałam na nią pytająco. - Wiele o nim nie wiesz, Ali. Nie chcę zdradzać żadnych sekretów, wolałabym aby to on ci o niej opowiedział. Tak samo jak o swojej rodzinie. Po prostu... Harry bardzo kiedyś kochał Rose. Byli ze sobą przez dwa lata. Ale ona złamała mu serce i wtedy coś w nim pękło. Zmienił się. Zaczął traktować kobiety jak zabawki, które używa się tylko do sexu i porzuca. Aby nie traktował cię tak jak inne, musisz zdobyć jego zaufanie. Nie jest to łatwe, ale to naprawdę dobry chłopak. Tylko nie chcę tego pokazać. Narzuca na sobie tą maskę niegrzecznego i łamacza serc, aby odstraszyć wszystkich wokół. Chciałabym... mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni. Że ktoś go zmieni. Pozwoli mu zapomnieć o Rose, pozwoli mu ruszyć dalej. Tak bardzo bym tego chciała...
Kiedy skończyła, zabrakło mi słów. Nie potrafiłam sobie wyobrazić Stylesa, takiego jakiego przedstawiła mi Melissa. Jako kochającego, dobrego chłopaka, który zrobi wszystko, aby chronić swoją dziewczynę. Harry'ego, który potrafi kochać kobietę, nie tylko uprawiać z nią sex dla własnych korzyści. Na samą myśl poczułam niesamowitą nienawiść do tej dziewczyny. Rose. Za to, że go tak zmieniła. Zrobiła z niego... to.
- Nie potrafię sobie tego wyobrazić - szepnęłam.
- Nie dziwię ci się! Gdybym go nie znała od paru lat, to też nie potrafiłabym uwierzyć! Ale wracając do rzeczywistości, muszę opowiedzieć ci o tej imprezie!
Przez parę sekund opierałam się brunetce, wciąż wpatrując się w zdjęcie. Wydawał się taki szczęśliwy. Niewinny.
- Impreza mówisz? - zapytałam, przenosząc wzrok na przyjaciółkę.
***
Ja już nic nie mówię. Po prostu jestem załamana samą sobą. I serio, nie bójcie się pisać mi komentarzy poganiających, bo jak nie dostanę kopa w dupę to się nigdy nie wezmę w garść! Boże, masakra! Dobra wiadomość jest taka, że zbliżają się wakacje, a mi się chcę pisać! Jakaś nowość, ta da!
Omg i jak wam się podobał? Trochę o Harry'm! Spodziewał się ktoś takiej jego przeszłości? Mi samej jest trudno sobie wyobrazić takiego dobrego Stylesa, a nie dupka srsl!
100 000 WYŚWIETLEŃ? I am dead. DZIĘKUJE ♥ Chyba zemdleje, serio!
Chciałam dodać, kiedy tylko pojawi się nowy szablon (tak, będzie nowy szablon, którego się nie mogę doczekać! i będzie inna bohaterka, nowa Alison!) ale i tak się już wyczekaliście. Powiem tylko, że wprowadzę trochę zmian na tym blogu, będzie przejrzyściej i wg lepiej. I będzie przynajmniej wiadomo, kiedy będzie nowy!
Jeśli przeczytałeś, byłoby miło, jeśli zostawisz swój komentarz. To bardzo motywuję :)
Love ya! x
~ A.
Zawiesiłam na nim wzrok, nie wiedząc o co mu chodzi. Kątem oka zobaczyłam, że przyjaciółce udaję się opanować. Dziewczyna skuliła się na krześle, podciągając kolana pod brzuch.
Z tego wszystkiego straciłam wszelki apetyt. Szybko odłożyłam zaczęte jabłko na stół i skrzyżowałam dłonie na piersi, wyginając palce we wszystkie możliwe strony.
- Tata ma rację - powiedziała mama, wychodząc z kuchni.
Podeszła do mnie i złożyła delikatny pocałunek na moim czole.
- Jestem pewna, że zrobi z nimi wszystkimi porządek. I Alison, mogłabyś się ubrać!
Puściłam jej ostatnią uwagę mimo uszu, koncentrując się na pierwszej części jej wypowiedzi. Moi rodzice wykonywali odpowiedzialne stanowiska - mama pracowała jako lekarka, a tata był wojskowym. Na szczęście nie musiał wyjeżdżać na żadne misje, był potrzebny tu, w Londynie.
- O czym Pani mówi? - zapytała cicho Less.
- Zostałem przeniesiony do policji. Mam sprawować władzę nad lokalnym komisariatem. Oczywiście jest to okres przejściowy, lecz jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będę tam pracował na stałe.
- Słucham?! - prawie krzyknęłam.
Zawsze marzyłam, aby zostać córką komendanta! Szczególnie w ostatnim czasie - kiedy moja najlepsza przyjaciółka spotyka się z kierowcą Speed Event i kiedy ja sama mam z nimi do czynienia. Boże, przecież ja tam byłam! Nie, nie, nie. To chyba jakaś kpina.
- Alison, nie cieszysz się? - zapytała mama urażonym głosem.
Spojrzałam na Less, która wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami. Wnioskuje, że myślałyśmy o tym samym.
Jeśli którykolwiek z moich rodziców dowiedział się o wydarzeniach z mojego życia - albo nawet nie daj Boże o moich znajomościach! - to zażądaliby dokładnych informacji na wszelkie tematy z nimi związane. Oczywiście, wcześniej również istniało to ryzyko, lecz teraz... teraz to katastrofa.
Wyobraziłam sobie ich zawiedziony wyraz twarzy, jak dowiadują się, że ich jedyna, ukochana córka spotkała się z kryminalistą. Daliby mi szlaban do końca życia, nie zważając na to, że jestem pełnoletnia.
- To znaczy... emm... tak! Tato, to świetnie! Jestem pewna, że będziesz doskonały na swojej nowej pozycji! Zbrodniarze powinni się przed tobą chować - udało mi się wskrzesić w sobie odrobinę entuzjazmu.
- I tak się nie schowają! - dopowiedziała rodzicielka.
W jej głosie mogłam usłyszeć dumę. Dla niej to z pewnością przywilej być żoną komendanta. Nie jestem jednak pewna, czy tytuł "córka komendanta" na pewno mi się podoba.
- A będzie Pan jeździł w trasy, czy tylko będzie Pan wykonywał swoją pracę na komisariacie? - zapytała Less.
Mentalnie chciałam jej przybić piątkę, za zadanie tak ważnego pytania.
Przez chwilę panowała cisza. Prawdopodobnie tata zastanawiał się nad odpowiedzią, co znaczy, że sam jeszcze nie wiedział.
- Cóż... z pewnością będę mieć dużo pracy na komendzie, jednak będę chciał również uczestniczyć w jakiś większych akcjach, jeśli wiesz o co mi chodzi.
- Oh, wiem doskonale, co ma Pan na myśli.
- Halo?
Odebrałam połączenie, nie patrząc kto dzwoni. Nakazałam Less ruchem ręki, aby stanęła. Przysiadłyśmy na murku przed drzwiami wejściowymi do mojego domu. Przyjaciółka postanowiła, że pojedzie do Dylana, choćby tylko, aby pokazać mu ten idiotyczny materiał w gazecie. Niestety jak na razie chłopak nie odebrał ani jednego z jej czterech połączeń. Przyjaciółka zaczynała już panikować, spekulując nad najgorszym, a mi ledwo udawało się przytrzymać ją przy zdrowych zmysłach.
- Cześć Alison! Tu Melissa, mam nadzieję, że mnie nie zapomniałaś. Nie przeszkadzam? - usłyszałam melodyjny głos dziewczyny.
- Kto dzwoni? - zapytała Less.
Bezgłośnie powiedziałam "Melissa", na co dziewczyna uniosła lewą brew do góry.
- Jasne, że nie przeszkadzasz. Jestem tylko zdziwiona, skąd masz mój numer? Chyba, że ostatnim razem jak się widziałyśmy byłam zbyt pijana, aby to zapamiętać.
- Oh, to nie stąd. Po prostu piekielnie się nudzę w obecności trójki mężczyzn i przypomniałam sobie, że dawno nie rozmawiałyśmy. Zdążyłam się do ciebie przywiązać podczas tej imprezy, choć jeśli mam być szczera, to większości nie pamiętam!
Cicho się zaśmiałam na jej ostatnie zdanie, na co przyjaciółka spiorunowała mnie wzrokiem. Wskazała na swój nadgarstek co miało znaczyć "pośpiesz się" i pokazała również swój telefon w geście bezradności.
- W obecności trójki mężczyzn? - zapytałam.
- Tak. Podczas ostatniego wyścigu wóz Harry'ego uległ małemu uszkodzeniu. Znowu - dodała, a ja mogłam sobie wyobrazić jak przewraca oczami. - Tym razem to chyba coś na prawdę poważnego. Słyszałam jak wspominali o turbinie czy coś. Nie znam się... w każdym bądź razie poprosiłam Harry'ego o twój numer. Widziałam was ostatnio razem, więc pomyślałam, że będzie go mieć i cóż... nie zawiódł mnie!
- Melissa, kto jest z Harrym?
- Dylan i Louis - odpowiedziała jakby to była najoczywistsza odpowiedź na świecie.
Less musiała chyba usłyszeć imię swojego chłopaka przez telefon, ponieważ zastygła w miejscu.
- Tak po za tym, to dzwonię, aby cię spytać, czy nie masz ochoty przyjechać? Louis mnie totalnie ignoruje, a Harry'ego musiałam się 15 minut prosić o jakąkolwiek reakcje! Do diabła z mężczyznami i ich kretyńskimi samochodami! - ostatnie zdanie prawie wykrzyczała, prawdopodobnie do chłopaków obok niej.
Zatkałam głośnik komórki ręką i odezwałam się do przyjaciółki.
- Słyszałaś?
Dziewczyna skinęła głową w geście na tak i pokazała abym kontynuowała rozmowę.
- Nie ma sprawy, ja i Less nie długo będziemy.
- Jest z tobą Less? To jeszcze lepiej!
Spytałam się jeszcze o adres, który podyktowałam blondynce obok mnie. Dziewczyna zapisała go w telefonie, a ja zakończyłam rozmowę. Prawdopodobnie są u Stylesa, jednak nie potrafiłam rozpoznać tej części miasta.
- Masz kluczyki? - zapytała towarzyszka.
Szybko skinęłam głową i sięgnęłam do torebki.
Ustawiając podany adres w GPS zerknęłam kątem oka na towarzyszkę. Miałam wrażenie, że blondynka wywierci dziurę w siedzenie auta. Ta wizja definitywnie mnie nie zadowalała, więc walnęłam prawą ręką udo dziewczyny i spiorunowałam ją wzrokiem.
- Uspokój się! Co w ciebie, do cholery, wstąpiło? - syknęłam.
- Ja... - głośno westchnęła. - Nie wiem. Po prostu muszę go zobaczyć. Rozumiesz, Alison?
Przez chwilę patrzyłam jej prosto w oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią. W jej niebieskich tęczówkach kryło się pewne uczucie, którego nie potrafiłam wcześniej dostrzec. Desperacja.
- Nie - zdecydowałam się odpowiedzieć zgodnie z prawdą. - Nie rozumiem. Ale nie muszę.
Przekręciłam kluczyk w stacyjce i zapięłam pasy. Wyjeżdżając na ulicę usłyszałam krótką komendę GPS. Nigdy nie przepadałam za tym urządzeniem. Ten głos potrafił doprowadzać mnie do białej gorączki.
- Tak naprawdę to ja chyba też nie rozumiem. Mam po prostu wewnętrzną potrzebę zobaczenia Dylana. Nie wiem czemu.
Skinęłam głową. Jak mówiłam wcześniej, nie muszę rozumieć.
- I jakbyś mogła zatrzymać się przy jakimś kiosku... muszę kupić egzemplarz tego gówna.
Resztę drogi przejechałyśmy w ciszy. Less nie była w nastroju do rozmów, a ja wyznaję zasadę "Jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to nie mów nic.".
Korki. Kolejna rzecz, która wyprowadza mnie z równowagi. Prosta, półgodzinna droga zamieniła się w godzinną udrękę. W pewnej chwili miałam ochotę zawrócić, gdyby nie to, że za mną tłoczyły się inne samochody, a ciasny tunel nie pozwalał na różnorodne manewry.
Kiedy zaparkowałam na znajomym już podjeździe, przyjaciółka prawie wybiegła z pojazdu.
- Jasne Less. Nie dziękuj już za tą podwózkę. Przecież to nic takiego. Oh, Less! Nie musisz klęczeć! - mamrotałam, wysiadając z auta.
Drzwi do garażu były szeroko otwarte i to z tego pomieszczenia wydobywały się wszelkie dźwięki. Wchodząc do środka uderzyła mnie woń oleju silnikowego i potu. Mimowolnie się skrzywiłam na tą mieszankę aromatów, powstrzymując odruch zatkania nosa.
- Chuju, nie tak to wkręcaj! - usłyszałam krzyk Louisa.
W centrum pomieszczenia stał Mclaren Harry'ego z podniesioną maską. Nad nim pochylał się Dylan oraz Louis, który zawzięcie gestykulował mówiąc do szatyna. Mój wzrok spoczął na Melissie. Dziewczyna stała w rogu pomieszczenia, radośnie do mnie machając. Odwzajemniłam jej gest i szeroko się uśmiechnęłam. Dopiero wtedy spojrzałam na Less, która trzymała swojego chłopaka za rękę, próbując przyciągnąć jego uwagę.
- A jak? To P1, frajerze! Popierdoliło Ci się chyba z MP4! - odszczeknął się Dylan.
- Dylan! - krzyknęła blondynka.
Obaj mężczyźni spojrzeli na nią zdziwieni.
- Słucham kochanie?
- Widzieliście ten artykuł? - zapytała, rzucając przed nich gazetę.
Podeszłam do obu dziewczyn, kiedy pozostała dwójka czytała. Melissa podniosła jedną brew do góry, na co machnęłam ręką i lekko ją przytuliłam na przywitanie.
- Słyszałeś Harry? Jesteśmy kryminalistami! - wydarł się Louis, wybuchając śmiechem.
Zaraz do niego dołączył drugi chłopak, na co rozdziawiłam usta. Przyglądałam się tez scenie ze zdziwieniem, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Bo przecież to jest takie normalne! To nic takiego, że piszą o nich w gazetach. To nic takiego, że zwiększa się niebezpieczeństwo związane z wykonywanym przez nich hobby. Śmiech jest dobry na wszystko!
- A myślałem, że Ameryka została odkryta w 1492 - odparł spokojnie Styles, wchodząc do środka.
Mój wzrok spoczął na nim i choć chciałam, to nie potrafiłam go oderwać. Wyglądał zwyczajnie. Pomierzwione włosy, czarne spodnie, conversy. Ah i zapomniałabym wspomnieć o najmniej istotnym szczególe. Cóż... był bez koszulki.
Mocno zacisnęłam powieki, zmuszając się do zaprzestania wgapiania się w jego wytatuowany, umięśniony tors. Niestety nic nie umknie wszechwiedzącemu Harry'emu, który posłał w moją stronę uśmiech typu nie-krępuj-się-i-tak-wiem-że-to-robisz. Albo coś w tym stylu.
- Witaj, Alison. Jak się masz? - brunet zwrócił się do mnie, na co zamrugałam zaskoczona.
- Co? - rzuciłam, zanim zdążyłam się powstrzymać.
Chłopak prychnął i pochwycił gazetę leżącą na aucie.
- Przecież nie piszą tutaj nic, czego bym nie wiedział - powiedział, nie przerywając czytania.
- Serio? No tak, przepraszam. Zapomniałam! Przecież to nic niezwykłego, że piszą o was w gazetach! To nic nie zwykłego, że policja będzie na was polować na każdym, jebanym, kroku! - wybuchła Less.
Spojrzałam na nią z zadumą. Dziewczyna pochwyciła mój wzrok i delikatnie wzruszyła ramionami, odgarniając włosy.
- Spokojnie, dziewczyno! To, że jakiś gówniany świstek papieru się nami zainteresował, nie znaczy, że mamy ogłaszać stan alarmowy. Policja od paru lat chcę nas złapać, jednak jak na razie mają zbyt ciężkie dupy, aby cokolwiek zrobić w naszej sprawie. Co mi nie przeszkadza, jeśli mam być szczery. Po za tym, mam sporo wtyków w komendzie, więc wiem zawsze co i jak. Serio, Less! Oni są zbyt tępi, aby nas przyskrzynić! To banda patałachów, jedyne czego dowiedzieli się o Speed Event, to że w ogóle istnieją.
- Ah, tak? A wiesz, że będzie nowy komendant, któremu zależy, aby zobaczyć was wszystkich za kratami? - odpyskowała przyjaciółka.
Styles wciąż nie przywiązywał wielkiej wagi do jej słów. Pochylił się nad swoim wozem, obracając w dłoni obcęgi. Dylan podał mu pewną część, której nie potrafiłam rozpoznać i Harry zaczął ją przykręcać palcami.
- Skąd to wiesz? Znasz go? - zapytał chłopak blondynki.
W jego głosie można było usłyszeć znaczącą nutę powątpiewania i kpiny. Zdenerwowało mnie ich podejście do sprawy. Skrzyżowałam dłonie na piersi i siląc się na beztroski ton, rzuciłam:
- Mój ojciec.
Po moich słowach zapanowała cisza. Byłam zadowolona z siebie. Miałam nadzieję, że może w końcu zainteresuje ich ten temat, jednak moje oczekiwania prysły jak bańka mydlana, kiedy tylko usłyszałam ich prychnięcia.
Spojrzałam na Melisse, która również miała rozbawiony wyraz twarzy. Widząc mój wzrok na sobie spoważniała, jednak w jej oczach wciąż można było zauważyć roześmiane chochliki. Opuściłam ramiona, w geście bezsilności, na co dziewczyna posłała mi przepraszający uśmiech.
- No, no, no! Alison, to świetnie! Jesteś teraz dla nas niczym kupon w totolotka - powiedział Louis.
- Słucham?
Roześmiany chłopak podszedł do mnie i z udawaną powagą uścisnął moją dłoń po czym się skłonił. Cały czas stałam w osłupieniu, nie wiedząc jak się zachować.
Nigdy nie zrozumiem mężczyzn.
- Teraz tym bardziej nam nic nie grozi. Jeśli ktokolwiek by nas złapał, wchodzisz ty i robisz jakieś tam rzeczy, które robią córki aby udobruchać ich ojców i ta dam! Jesteśmy wolni!
Zaczęłam gwałtownie potrząsać głową.
- Co? Nie! Nie, nie, nie! Tak nie będzie. Louis, ty nie rozumiesz? Jeśli mój tata dowie się, że się z wami zadaję, to mnie zabiję. Ja... nie. To tak nie działa, przykro mi.
- Ta dziewczyna nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Zawsze myślałem, że jesteś dorosła - prychnął Styles.
Poczułam, jak moje policzki się czerwienią. Nienawidziłam tego faktu, że on ma rację. Jednak nie wolno mi zapomnieć, że to oni mnie utrzymują. I to oni są za mnie wciąż odpowiedzialni.
- Zamknij się - syknęłam.
Wzburzona wyminęłam ich wszystkich i wyszłam na zewnątrz. Gwałtownie wciągnęłam świeże powietrze, przymykając powieki. Czułam delikatne pulsowanie z tyło głowy. Mimowolnie skrzywiłam się na myśl o bólu głowy. Niestety to są pierwsze objawy tego nieprzyjemnego doznania. Zaczęłam pocierać skronie w nadziei, że to choć trochę pomoże.
Nikt nie potrafi mnie wyprowadzić z równowagi równie szybko jak Harry. W takich momentach jak ten miałam ochotę zepchnąć go z mostu. Nie potrafię uwierzyć, jak ktoś taki jak on może mieć tyle różnych wcieleń. Sądziłam, że po naszym ostatnim spotkaniu będzie chociaż próbował być dla mnie miły. Niestety po raz kolejny czekało mnie rozczarowanie. Dupek.
- Moim zdaniem wyolbrzymiasz całą tą sprawę, choć oczywiście wina leży też po ich stronie - usłyszałam czyjś melodyjny głos i gwałtownie otworzyłam oczy.
Przede mną stała śliczna brunetka z nikłym uśmiechem na ustach. Zaoferowała mi puszkę piwa, na co potrząsnęłam głową, wskazując na swoje auto.
- Oni to oni. Tacy są. Ignoranci. Myślą, że skoro potrafią szybko jeździć, to cały świat należy do nich i nic im nie grozi. Z drugiej strony, naprawdę nie ma co się martwić, Ali. Policja od początku trwania Speed Event nic nie zrobiła większego w tej sprawie i nic nie zanosi na zmiany.
- Może masz rację. Lecz kiedy to wszystko mówiłam, martwiłam się. Nawet nie wiem czemu - mruknęłam.
Dziewczyna zmierzyłam mnie wzrokiem, potrząsając głową.
- Lubisz ich - powiedziała, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Tak, lubię - ostrożnie potwierdziłam. - No może z jednym wyjątkiem. Harry.
- Co? Zwłaszcza jego!
Zaczęłam gwałtownie kiwać głową w geście protestu. Zaprzestałam dopiero, kiedy pulsowanie w środku czaszki przybrało na sile. Wzięłam gwałtowny oddech i zamknęłam oczy, przykładając dwa palce do bolącego punktu.
- Wszystko w porządku? - spytała towarzyszka zatroskanym głosem.
Delikatnie skinęłam.
- Może wejdziemy do środka? - kolejne pytanie.
Ponownie skinęłam, otwierając oczy.
Tylko raz byłam w mieszkaniu Stylesa i nie rozpamiętuje tego w pozytywnych barwach. Wprost przeciwnie. Miałam kaca i nazwał mnie dziecinną, na co ku ironii, zaczęłam się dziecinnie zachowywać.
- Ten chłopak nigdy nie nauczy się sprzątać! Chodź, poszukam dla ciebie jakieś tabletki przeciwbólowej i może w końcu uda nam się w spokoju porozmawiać. Jutro wieczorem organizuję imprezę i mam nadzieję, że się zjawisz!
Dziewczyna pociągnęła mnie za rękę przez długi korytarz. Ponownie moją uwagę przyciągnęły dwa zdjęcia wiszące na ścianie. Jedno przedstawiało Harry'ego i jego rodzinę, a drugie Harry'ego i jakąś dziewczynę złączonych w pocałunku.
- Melissa? - zawołałam, przystając.
Gdyby ten mężczyzna chciał upamiętniać każdą dziewczynę, którą pocałował, to pewnie zabrakłoby mu miejsca na ścianach. Dlatego też tak bardzo fascynowało mnie to zdjęcie. Co było w tym takiego wyjątkowego?
- Hmm? Oh - brunetka podążyła za moim wzrokiem. - To Rose.
- Rose? - powtórzyłam niczym echo.
- Tak, Rose. Była dziewczyna Harry'ego.
Wyrwało mi się ciche prychnięcie, zanim zdążyłam się powstrzymać.
- To on kiedykolwiek miał dziewczynę? - spytałam z powątpiewaniem.
- Tak, jedną. On... On kiedyś nie był taki. No wiesz! Nie był kobieciarzem! - wytłumaczyła, kiedy spojrzałam na nią pytająco. - Wiele o nim nie wiesz, Ali. Nie chcę zdradzać żadnych sekretów, wolałabym aby to on ci o niej opowiedział. Tak samo jak o swojej rodzinie. Po prostu... Harry bardzo kiedyś kochał Rose. Byli ze sobą przez dwa lata. Ale ona złamała mu serce i wtedy coś w nim pękło. Zmienił się. Zaczął traktować kobiety jak zabawki, które używa się tylko do sexu i porzuca. Aby nie traktował cię tak jak inne, musisz zdobyć jego zaufanie. Nie jest to łatwe, ale to naprawdę dobry chłopak. Tylko nie chcę tego pokazać. Narzuca na sobie tą maskę niegrzecznego i łamacza serc, aby odstraszyć wszystkich wokół. Chciałabym... mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni. Że ktoś go zmieni. Pozwoli mu zapomnieć o Rose, pozwoli mu ruszyć dalej. Tak bardzo bym tego chciała...
Kiedy skończyła, zabrakło mi słów. Nie potrafiłam sobie wyobrazić Stylesa, takiego jakiego przedstawiła mi Melissa. Jako kochającego, dobrego chłopaka, który zrobi wszystko, aby chronić swoją dziewczynę. Harry'ego, który potrafi kochać kobietę, nie tylko uprawiać z nią sex dla własnych korzyści. Na samą myśl poczułam niesamowitą nienawiść do tej dziewczyny. Rose. Za to, że go tak zmieniła. Zrobiła z niego... to.
- Nie potrafię sobie tego wyobrazić - szepnęłam.
- Nie dziwię ci się! Gdybym go nie znała od paru lat, to też nie potrafiłabym uwierzyć! Ale wracając do rzeczywistości, muszę opowiedzieć ci o tej imprezie!
Przez parę sekund opierałam się brunetce, wciąż wpatrując się w zdjęcie. Wydawał się taki szczęśliwy. Niewinny.
- Impreza mówisz? - zapytałam, przenosząc wzrok na przyjaciółkę.
***
Ja już nic nie mówię. Po prostu jestem załamana samą sobą. I serio, nie bójcie się pisać mi komentarzy poganiających, bo jak nie dostanę kopa w dupę to się nigdy nie wezmę w garść! Boże, masakra! Dobra wiadomość jest taka, że zbliżają się wakacje, a mi się chcę pisać! Jakaś nowość, ta da!
Omg i jak wam się podobał? Trochę o Harry'm! Spodziewał się ktoś takiej jego przeszłości? Mi samej jest trudno sobie wyobrazić takiego dobrego Stylesa, a nie dupka srsl!
100 000 WYŚWIETLEŃ? I am dead. DZIĘKUJE ♥ Chyba zemdleje, serio!
Chciałam dodać, kiedy tylko pojawi się nowy szablon (tak, będzie nowy szablon, którego się nie mogę doczekać! i będzie inna bohaterka, nowa Alison!) ale i tak się już wyczekaliście. Powiem tylko, że wprowadzę trochę zmian na tym blogu, będzie przejrzyściej i wg lepiej. I będzie przynajmniej wiadomo, kiedy będzie nowy!
Jeśli przeczytałeś, byłoby miło, jeśli zostawisz swój komentarz. To bardzo motywuję :)
Love ya! x
~ A.
czekałam czekałam i nareszcie się doczekałam
OdpowiedzUsuńrodzial cudowny czekam na następny
wreszcie, warto było czekać. askdjasd
OdpowiedzUsuńAaaaa omg! Tak dlugo czekalam, mam nadzieje, ze stanie sie cos na tej imprezie! dziekuje xxx @_worships_
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na nn xx @Monia_Kowalczyk
OdpowiedzUsuńNareszcie rozdzial. Myślałam ze sie nie doczekam. Ale jest taki widbdiwbhdkdkeornbeieuwk. Świetnie piszesz. Weny życzę 😊
OdpowiedzUsuńjej !!!!!!!!! wróciłaś !!!!!!!!!!! ten blog jest świetny !!!!!!!!! nie mogę się doczekać next !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <33333333333333333333333333333333333333 / Atka ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie. świetny rozdział. dziękuje że wkońcu dodałaś, życzę weny x
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny
OdpowiedzUsuńSwietny... Oplacalo sie czekac:)))
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na kolejne!:))
OdpowiedzUsuńCudowny sgoxhshkchja
OdpowiedzUsuńNareszcie jest !!
Czekam na next <3
@Karu_xxx
swietny:) z niecierpliwoscia czekam na kolejny :))
OdpowiedzUsuńMyslalam,ze sie nigdy nie doczekam...Boski!!-roxi :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie powinnaś dostać kopa w dupę! Ale po takim rozdziale, to jest niemożliwe. Czekanie opłacało się. Mam tylko nadzieję, że teraz już będziesz częściej dodawała rozdziały :D jestem ciekawa kto będzie nową Alison. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: its-nothing-princess.blogspot.com
Meeeeeega
OdpowiedzUsuńTo ja tak. Cierpliwie czekałam, czekam na nowe rozdziały i nie jestem zawiedziona
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jak każdy. Serio czeeekalam, i się doczekałam...codziennie sprawdzalam czy next ale.. No.
OdpowiedzUsuńDziękuje ze dodałaś ;**
Next! ;*
Cudny rozdzial <3 kiedy dodasz nastepny?
OdpowiedzUsuńRozdział mega.!
OdpowiedzUsuńChcę więcej Harrison <3
Dziękuję i czekam na next'a <3.!
Boski Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na więcej. I na scenke +18 z udziałem Alison i Harrego <3
OdpowiedzUsuńpomimo iż rozdział bardzo mi się podobał to jednak mam do Ciebie pewnego rodzaju żal, za to że rozdziały nie pojawiają się regularnie :(
OdpowiedzUsuńDługi, ale całkiem okej. Gdzieś wbiegła literówka, ale to nic. Kurcze zrobi się naprawdę nieźle jeśli jej tata zostanie komendantem. No i Harry jako dobry chłopak kiedyś znajome, ale cóż :) I tak mi się podoba głowa do góry, czekamy na kolejny :) :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :) ~
Kiedy next ;))
OdpowiedzUsuńWarto było tyyyyyle czekać ;D Na serio :)
OdpowiedzUsuńTo jest genialne!! Najlepsze opowiadanie!!! Wspaniałe!! Cudowne!! Noo... NAJLEPSZE NAJLEPSZE NAJ NAJ NAJ..!! Uwielbiam <33
Cieszę się, że poznaliśmy bardziej Harry'ego. Ale... Miałam taką głęboką nadziję, że będzie go więcej w rozdziale. No ale i tak jest świetnie!!
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału... I następnego... I jeszcze kolejnego... Uwielbiam tego bloga, to, co piszesz... Twoje opowiadanie <33
Wow niesamowite ;) lekko sie czyta i w ogole jest super ;)))!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie dopiero zaczynam
http://isnt-she-precious.blogspot.com/
cudowny
OdpowiedzUsuńChcę następny :-D
OdpowiedzUsuńnie wiem co napisać, ale wiedz, że przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńEj! Gdzie nowy rozdzial?! :/
OdpowiedzUsuńCo z nowym rozdzialem? :(
OdpowiedzUsuńCo z tym rozdziałem?Nie będziesz już więcej pisała??
OdpowiedzUsuńŚwietne czekam na next
OdpowiedzUsuńPrzestałaś pisać? Już nie dodasz więcej rozdziałów?
OdpowiedzUsuńCo z nowym rozdziałem?! Uwielbiamy twojego bloga! <3 co jest?!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten blog i fajnie się go czyta. Mam nadzieję, że nowy rozdział już niedługo. :)
OdpowiedzUsuńZostałaś także nominowana przeze mnie do Versatile Blogger Award. Więcej tutaj http://harry-styles-opowiadanie-by-kinss.blogspot.com/2014/08/versatile-blogger-award.html
Ja tu nadal jestem i czekam na nexta, wiem, że na pewno się pojawi, tyko mam nadzieję, że niedługo, bo już długo czekam i nmg się doczekać :/ <3
OdpowiedzUsuńCzesc swietny blog, bardzo podoba mi sie twoj styl pisania (; . Rozdzial niesamowity jak inne zreszta. Mam pytanko czy bedziesz kontynuowała pisanie? Pozdrawiam i zycze weny. xx
OdpowiedzUsuńDziewczyno, proszę pisz dalej. JA TU UMIERAM. Nie potrafię opisać jak bardzo podoba się twój blog. Załamałam się gdy zobaczyłam jak dawno nie dodałaś rozdziału
OdpowiedzUsuń. To najlepsze ff z jakim kiedykolwiek miałam styczność. Nie umiem wyjaśnić co czuje gdy je czytam , poprostu kotłują się we mnie wszystkie możliwe emocje. Z bezradności mam ochotę wykrzyczeć się w poduszkę.
PŁACZĘ. CZEKAM NA KONTYNUACJĘ. Pozdrawiam //sh
No po prostu UWIELBIAM tego bloga!Tylko co do jasnej cholery znaczyć ma fakt, żę ostatnia notka była w czerwcu a teraz jest wrzesień?! BŁAGAM pisz dalej! Ja chcę więcej!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z komentarzem powyżej. Kurwa dziewczyno ogarnij Dupe i pisz rozdział
OdpowiedzUsuńJak nie chce ci sie pisac to usuwaj
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LA. Więcej informacji na http://welcome-in-hell-zayn-malik.blogspot.com/ :))
OdpowiedzUsuńNatt ♥
tutaj : http://welcome-in-hell-zayn-malik.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html ♥
Usuń