He said the way my blue eyes shined
Put those Georgia stars to shame that night
I said, that's a lie *
Niektórzy spostrzegają Londyn jako miasto wiecznego ruchu. Ciągła bieganina, każda osoba w pośpiechu. Miasto pełne aut i budynków. Na każdym kroku przemysł. Byłam jedną z tych osób, aż do tego momentu. Teraz, kiedy szłam w ciszy z Harry'm u boku widziałam wszystko w innym świetle.
Był już późny wieczór. Byliśmy jedynymi osobami na chodniku. Zdawało się, że nawet kierowcy postanowili nie zagłuszać naszej ciszy warkotem swoich samochodów, których jak nigdy, nigdzie nie było. Mogłoby się wydawać, że to miejsce jest opustoszałe. Nie przeszkadza mi to.
Właśnie w takich chwilach odkrywam na nowo urok tego miasta. Światło ulicznych lamp odbijało się od starych kamienic, nadając tym samym obraz jak z książki. Nawet niebo postanowiło współgrać z naszymi zasadami, ponieważ jeszcze niedawno otaczające nas chmury odeszły w zapomnienie, ukazując nam swoją drugą stronę. Tą majestatyczną, gdzie kolorowe gwiazdy na każdym kroku towarzyszą każdemu, a wielki, biały księżyc rozświetla drogą, nadając srebrzystą poświatę wszystkiemu.
Przechodziliśmy właśnie obok kina, kierując się w stronę parkingu. Seans prawdopodobnie nadal trwa. Ciekawe, czy Less albo Dylan zauważyli nasz brak? Bardzo możliwe, że są zbyt zajęci rozkoszowaniem się swoim uczuciem. Za to tylko mogę sobie wyobrazić jak Meggy niecierpliwie tupie nogą, czekając na swoją randkę.Wydaję się typem dziewczyny, która jest zawsze zazdrosna o swojego partnera. Bądźmy szczerzy -
trafiając pod adres Stylesa, zabłądziła.
Kiedy staliśmy przy jego czarnym Volvo, chłopak otworzył mi drzwi i gestem dłoni wskazał abym wsiadła do środka. Prawie czułam jak moje oczy się powiększają. Skakałam wzrokiem z auta na Stylesa, który przyglądał mi się z niewinnym uśmieszkiem na ustach.
- Zdziwiona? - zapytał miękkim głosem - Ja również potrafię być dżentelmenem.
Kilka razy zamrugałam, zastanawiając się nad odpowiedzią. Po paru sekundach zdecydowałam, że najlepiej jeśli w ogóle się nie będę odzywać i bez słowa wsiadłam do środka. Nadal w lekkim szoku obserwowałam jak mężczyzna zajmuję miejsce kierowcy.
Niech nikt się nie dziwi, że robię z tego taką wielką sprawę. Ot Harry Styles otworzył przede mną drzwi do swojego samochodu. Wiele ludzi uzna to za normalne. Tylko wtedy chyba nie mówimy już o tej samej osobie.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy wyjechaliśmy na główną ulicę.
Przez ten krótki czas zdążyłam się nauczyć, że zapinanie pasów w tym wozie jest równoznaczne z wyśmianiem. Postanowiłam zaufać osobie prowadzącej i nawet nie zerkałam w ich stronę. Na jego odpowiedzialność. Jeśli złapie nas policja, to i tak on zapłaci mandat. O ile w ogóle będą potrafili go złapać, czy jak to się mówi, kiedy chodzi o mistrza Speed Event.
- Niespodzianka - mruknął.
Obróciłam głowę w jego stronę. Oczywiście nie mogłam się opanować przed szybkim zlustrowaniem jego osoby. Siedział wygodnie rozparty na swoim fotelu. Podpierał głowę jedną ręką, która znajdowała się obok szyby. Drugą ręką swobodnie operował kierownicą, co chwilę wystukując na niej palcami jakiś nieznany mi rytm. Wyglądał na znudzonego i pewnego siebie. Cholernie pewnego siebie.
- Nie lubię niespodzianek - powiedziałam pod nosem, lecz i tak mój towarzysz to usłyszał.
Spojrzał na mnie kątem oka, tym samym przyłapując mnie na przyglądaniu mu się. Znowu.
Wow. Alison. Powinnaś szukać pracy jako szpieg. Jesteś do tego urodzona.
- Za którym razem zdałaś na prawo jazdy? - zapytał niespodziewanie.
- Za drugim - odparłam dumnie.
Mam powody do zadowolenia. Mi pierwszej z klasy udało się zdobyć ten przywilej. Po za tym, od małego ciągnęło mnie do samochodów. Mój tata brał mnie na różne wystawy, kiedy miałam sześć lat i już wtedy budził nimi moje zainteresowanie. Pamiętam, jak pojechaliśmy za miasto, aby po raz pierwszy zacząć lekcję za kółkiem w praktyce. Ciągle powtarzał "Niczym się nie przejmuj, tylko jedź przed siebie.". Na początku szło mi opornie, nie potrafiłam zapanować nad pojazdem. Miałam wtedy piętnaście lat. Oczywiście uczył mnie na manualnej skrzyni biegów, co było moim największym koszmarem. Lewarek chodził bardzo ciężko, jakby samo zmienianie biegów nie było dla mnie czarną magią. Nie wiedziałam na czym mam skupić myśli. Na drodze, czy na tym, jaki bieg zaraz wrzucić? Teraz mu za to dziękuje, ponieważ wiem, że poradzę sobie w każdym aucie, a nie tylko w moim, gdzie mam automat.
- Dlaczego za drugim? - zapytał.
- Teorie miałam zdaną, lecz na ostatniej lekcji w praktyce wymusiłam pierwszeństwo na rondzie - głośno prychnęłam na wspomnienie tamtej chwili.
Egzaminator nie powinien być taki surowy. W końcu nic nikomu się nie stało, a sam przyznał, że prowadzę całkiem dobrze. Przez myśl mi nawet przeszło, że specjalnie chciał mnie uziemić.
- A ty? - zapytałam, choć prawdopodobnie znałam odpowiedź.
- Za pierwszym - odpowiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie - Choć przyznam, że ja i kodeks drogowy niezbyt się lubimy. Szczególnie ograniczenia prędkości. 112 km/h na autostradzie?! To kpina!
Z uśmiechem obserwowałam, jak z wzburzeniem o tym mówił. Chyba na prawdę nie cierpiał przepisów, ale nie powinno mnie to dziwić. Jego pasja to prędkość, a nie wleczenie się.
- Okropieństwo - mruknęłam z rozbawieniem.
- No dokładnie! - nie tracił zapału - Furmanką bym szybciej dojechał!
Nie potrafiłam powstrzymać śmiechu, który cisnął mi się na usta. Po chwili dołączył do mnie mężczyzna i tym samym w aucie powstała wesoła aura.
- Lubisz gwiazdy? - zapytał, a małe ogniki wciąż nie opuszczały jego szmaragdowych oczu.
Nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, czując jak opuszczają mnie siły w nogach. Dobrze, że siedziałam na swoim miejscu, bo inaczej pewnie już bym leżała na ziemi. Niestety brunet musiał spojrzeć na drogę, a ja spuściłam głowę.
- Uwielbiam - przyznałam szczerze.
Zawsze fascynował mnie kosmos. Potrafiłam stanąć na środku ulicy, aby tylko przez chwilę popatrzeć w niebo. Tak właściwie, w mojej sypialni miałam specjalnie przeznaczone do tego miejsce. Wielki parapet wyłożony poduszkami, na którym przez dzień mogę czytać ulubione książki, a w nocy, kiedy jestem jedyną nie śpiącą osobą w domu, słuchać muzyki i oglądać gwiazdy oraz księżyc.
- To dobrze - szepnął szelmowsko chłopak, biorąc wielki zakręt samochodem.
Byliśmy pod jego domem, a przynajmniej tak mi się zdawało. W świetle ulicznych lamp wiele rzeczy wygląda bardzo podobnie.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.
Zauważyłam, że Harry wysiada z samochodu, więc postanowiłam iść w jego ślady. Jak się okazało, nie myliłam się. Mężczyzna chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Na mojej twarzy pojawił się nikły grymas. Znowu trochę za mocno mnie ścisnął. Jakby nie łatwiej byłoby mu chwycić mnie za dłoń.
- Chodzenie za rękę jest w stylu zakochanych par. Wy nie jesteście ani zakochani, ani parą - usłyszałam wredny głosik w mojej głowie.
Choć tego nienawidziłam, musiałam mu przyznać rację. Cicho prychnęłam na myśl o moich wewnętrznych dialogach. Styles obrócił się w moją stronę z uniesioną brwią, lecz na szczęście nic nie powiedział. Muszę przestać. Jeszcze ktoś pomyśli, że moje zachowanie jest godne pokoju bez klamek.
Obeszliśmy wielki dom, kierując się w stronę małego domku na środku wzgórza. Z kolejnymi krokami po miękkiej trawie, potrafiłam dostrzec, że ten domek, to drewniana altana. Czułam narastającą we mnie ekscytację, choć sama nie potrafiłam stwierdzić jej przyczyny. Wciąż nie znałam zamiarów chłopaka przede mną.
- Co o tym myślisz? - usłyszałam jego głos, kiedy się zatrzymaliśmy.
Byliśmy na szczycie małego wzgórza, skąd można było dostrzec imponującą panoramę miasta. Rozejrzałam się wokół, chcąc połknąć wzrokiem jak najwięcej małych światełek w oddali.
- Ładnie tu - przyznałam - Ale nie jestem pewna, co możemy tutaj robić - dodałam po chwili.
Po minie bruneta mogłam stwierdzić, że tylko czekał na ten moment. Jego usta wykrzywiły się w szeroki uśmiech, a słodkie dołeczki pojawiły się w policzkach.
- Cóż... mam tu koc i wspaniałe niebo nad sobą. Nie wiem jak ty, ale ja uważam, że to całkiem dobre połączenie - powiedział wesołym głosem.
Teraz dopiero pomyślałam o spojrzeniu w górę i omal nie upadłam na widok milionów gwiazd nad sobą. Milionów! Nigdy jeszcze nie widziałam tylu świecących punktów na niebie w jednym miejscu. Były jedne na drugim, nadając może i więcej światła niż słońce. I księżyc, który wydawał się być pięć razy większy niż zazwyczaj. I pięć razy piękniejszy niż zazwyczaj.
Zwróciłam wzrok na Harry'ego, który uważnie obserwował moją reakcję. Miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, w podzięce za to, że mnie tu zabrał. Udało mi się jednak powstrzymać mój zapał i tylko stałam na swoim miejscu, wpatrując się w niego. Jego oczy zdawały się iskrzyć.
Jakby ktoś wystawił dwa szmaragdy pod srebrną poświatę księżyca.
- Twoje oczy lśnią jak szafiry. Bezkonkurencyjnie przyćmiewają te gwiazdy nad nami - jakby od niechcenia machnął ręką wokół siebie.
Spuściłam głowę, czując jak na policzki wstępuje wielki rumieniec. Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi coś podobnego. To było... miłe.
- Kłamca - powiedziałam, znów spotykając jego wesoły wzrok.
Wpatrywał się we mnie z wielkim uśmiechem, na co nie potrafiłam powstrzymać swojego odruchu ust.
- Chciałabyś.
- Umiesz pokazać na niebie duży albo mały wóz? - zapytał chłopak, przekręcając się na bok, w moją stronę.
Również zmieniłam pozycję ciała, leżąc z nim twarzą w twarz. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Nie mam nic przeciwko.
- Oczywiście - prychnęłam.
Przejechał wzrokiem po mojej twarzy. Lekko zagryzłam wargę, dziękując Bogu, że akurat w tym momencie mocniej zawiał wiatr i parę kosmyków włosów spadło na moje policzki i nos. Uważnie obserwowałam, kiedy wyciągnął swoją dłoń w moją stronę i przywołał na swoje miejsce niesforną fryzurę. Wtuliłam twarz w koc, nagle potwornie zażenowana.
O... mój... Boże...
- Lubię cię w rozpuszczonych włosach, ale nie koniecznie lubię, kiedy zasłaniają twoją twarz - szepnął.
Poczułam delikatny dreszcz, który przebiegł po moich plecach, kończąc swoją wędrówkę w okolicach podbrzusza. Zdziwiłam się, że zwracał uwagę na takie szczegóły, jak moja fryzura.
- Masz ładne oczy - wypaliłam znikąd.
Odruchowo zakryłam usta dłonią, czując jak się rumienie. Nie mogę, cholera, uwierzyć, że powiedziałam to na głos. Kretynka!
W jego policzkach znów pojawiły się dołeczki, a ja w duchu zaczęłam skakać ze szczęścia, ponieważ mnie nie wyśmiał.
- Nawzajem, Księżniczko.
Znów nazwał mnie tym przezwiskiem. Sama się zszokowałam, że zamiast oburzenia, poczułam ciepło w klatce piersiowej. Nawet nie spostrzegłam, kiedy spodobało mi się, że tak mnie nazywa. To niedobrze. Powinnam tego nie lubić.
- Nie jestem Księżniczką - mruknęłam z przyzwyczajenia.
Wydęłam wargi do przodu, niczym małe dziecko.
- Oh, czyżby? W moim przekonaniu jesteś.
Postanowiłam puścić jego słowa mimo uszu i znów skoncentrowałam się na gwiazdach. Naszła mnie nagła ochota, aby je policzyć, co było szczytem głupoty. Było ich zbyt wiele, a znając moje podejście do niektórych rzeczy, znudziłabym się po dwóch minutach. A podobno zapał jest najważniejszy.
W pewnym momencie przypomniałam sobie, że istnieje coś takiego jak czas i jak oparzona zerwałam się do pozycji siedzącej. Poczułam na sobie siłę spojrzenia chłopaka, lecz postanowiłam to zignorować. Próbowałam odszukać w kieszeniach swoich spodni telefon. Dopiero po paru sekundach zdałam sobie sprawę, że zostawiłam go w torebce, a torebka jest w samochodzie mojego towarzysza.
- Harry...? - zaczęłam nieśmiało.
W odpowiedzi usłyszałam ciche mruknięcie.
Obróciłam się przodem do niego, podciągają kolana pod brodę. Jego koszulka podwinęła się do góry, ukazując kolejny tatuaż na biodrze. Pewne zdanie, lecz nie potrafiłam z tej odległości go odczytać.
- Odwieziesz mnie przed północą, prawda?
Mężczyzna obrzucił mnie leniwym spojrzeniem, po którym doszłam do wniosku, że wcale nie podobała mu się ta propozycja. Od niechcenia sięgnął do tylnej kieszeni swoich spodni i wyjął komórkę. Jednym ruchem go odblokował, a na jego usta wpłynął przebiegły uśmiech.
- Myślę Księżniczko, że nawet jeśli bym chciał to nie jest to możliwe.
Uniosłam jedną brew do góry. W milczeniu pokazał mi wyświetlacz swojego Iphona, na którym widniała godzina. O mało nie zakrztusiłam się powietrzem na ten widok. Białe, wielkie cyfry wskazywały 0:51 a.m. Miałam wrażenie, że całe życie przeleciało mi przed oczami. Jestem martwa. Może jeszcze nie teraz, lecz z pewnością będę, kiedy wrócę do domu. Rodzice mnie zabiją. Nie! Najpierw dadzą mi szlaban do końca życia, aby później mnie zabić.
- Hej, ostatnio jak gadaliśmy, to myślałem, że jesteś pełnoletnia! Proszę, nie wyprowadzaj mnie z błędu!
Zmierzyłam mężczyznę wściekłym wzrokiem. Wydawał się bardzo rozbawionym moim poruszeniem. Może i jestem dorosła, ale to nie znaczy, że moi rodzice się nie martwią. Tak się martwią, że dadzą mi szlaban do końca życia, a później mnie zabiją. Już widzę napis na swoim nagrobku! Zginęła z rąk swoich rodziców, ponieważ przez jakiegoś dupka straciła poczucie czasu. Mogło być gorzej... chyba.
- Nawet, kurwa, nie próbuj - warknęłam.
- Widzę, że używasz brzydkich słów. Rodzice nie byliby szczęśliwi - wyśmiał mnie, na co poczułam, jak krew we mnie buzuję - A tak na poważnie, to wcale nie chcę mi się stąd ruszać. Dobrze się bawię.
Próbowałam wychwycić jakąś kpinę w jego głosie lub postawie, lecz nic takiego nie wychwyciłam.
- Oczywiście - powiedziałam głosem, który ociekał sarkazmem.
- Serio! Leże z tobą, tutaj, oglądając gwiazdy. Jest cicho i spokojnie. Mogę choć na chwilę się zrelaksować. Nie mówię, że wyścigi nie sprawiają mi frajdy. Po prostu tu jest lepiej.
Nie potrafiłam uwierzyć w jego słowa. Jestem zdziwiona, że i tak wytrzymał tutaj ze mną tyle czasu.
Posłałam mu długie spojrzenie, w którym krył się wprost krzyczący wyrzut. Po chwili mierzenia się wzrokiem, chłopak przeciągle westchnął i wstał.
- Dobrze, odwiozę cię.
* Fragment piosenki Taylor Swift - Tim McGraw. Wybrałam ten fragment, ponieważ nawiązuje do całego rozdziału.
***
Wreszcie coś dodałam. Mam nadzieję, że się podoba :) Nie sprawdzałam go, przepraszam, że taki krótki, I love you! Dziękuje za wszystkie komentarze, aż ciepło mi się robi na sercu!
Trochę tego milszego Harry'ego, którego trzeba brać garściami! Nowy rozdział pojawi się za dwa tygodnie, ponieważ w poniedziałek wyjeżdżam do Londynu iomg!
Kocham was! x
- Zdziwiona? - zapytał miękkim głosem - Ja również potrafię być dżentelmenem.
Kilka razy zamrugałam, zastanawiając się nad odpowiedzią. Po paru sekundach zdecydowałam, że najlepiej jeśli w ogóle się nie będę odzywać i bez słowa wsiadłam do środka. Nadal w lekkim szoku obserwowałam jak mężczyzna zajmuję miejsce kierowcy.
Niech nikt się nie dziwi, że robię z tego taką wielką sprawę. Ot Harry Styles otworzył przede mną drzwi do swojego samochodu. Wiele ludzi uzna to za normalne. Tylko wtedy chyba nie mówimy już o tej samej osobie.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy wyjechaliśmy na główną ulicę.
Przez ten krótki czas zdążyłam się nauczyć, że zapinanie pasów w tym wozie jest równoznaczne z wyśmianiem. Postanowiłam zaufać osobie prowadzącej i nawet nie zerkałam w ich stronę. Na jego odpowiedzialność. Jeśli złapie nas policja, to i tak on zapłaci mandat. O ile w ogóle będą potrafili go złapać, czy jak to się mówi, kiedy chodzi o mistrza Speed Event.
- Niespodzianka - mruknął.
Obróciłam głowę w jego stronę. Oczywiście nie mogłam się opanować przed szybkim zlustrowaniem jego osoby. Siedział wygodnie rozparty na swoim fotelu. Podpierał głowę jedną ręką, która znajdowała się obok szyby. Drugą ręką swobodnie operował kierownicą, co chwilę wystukując na niej palcami jakiś nieznany mi rytm. Wyglądał na znudzonego i pewnego siebie. Cholernie pewnego siebie.
- Nie lubię niespodzianek - powiedziałam pod nosem, lecz i tak mój towarzysz to usłyszał.
Spojrzał na mnie kątem oka, tym samym przyłapując mnie na przyglądaniu mu się. Znowu.
Wow. Alison. Powinnaś szukać pracy jako szpieg. Jesteś do tego urodzona.
- Za którym razem zdałaś na prawo jazdy? - zapytał niespodziewanie.
- Za drugim - odparłam dumnie.
Mam powody do zadowolenia. Mi pierwszej z klasy udało się zdobyć ten przywilej. Po za tym, od małego ciągnęło mnie do samochodów. Mój tata brał mnie na różne wystawy, kiedy miałam sześć lat i już wtedy budził nimi moje zainteresowanie. Pamiętam, jak pojechaliśmy za miasto, aby po raz pierwszy zacząć lekcję za kółkiem w praktyce. Ciągle powtarzał "Niczym się nie przejmuj, tylko jedź przed siebie.". Na początku szło mi opornie, nie potrafiłam zapanować nad pojazdem. Miałam wtedy piętnaście lat. Oczywiście uczył mnie na manualnej skrzyni biegów, co było moim największym koszmarem. Lewarek chodził bardzo ciężko, jakby samo zmienianie biegów nie było dla mnie czarną magią. Nie wiedziałam na czym mam skupić myśli. Na drodze, czy na tym, jaki bieg zaraz wrzucić? Teraz mu za to dziękuje, ponieważ wiem, że poradzę sobie w każdym aucie, a nie tylko w moim, gdzie mam automat.
- Dlaczego za drugim? - zapytał.
- Teorie miałam zdaną, lecz na ostatniej lekcji w praktyce wymusiłam pierwszeństwo na rondzie - głośno prychnęłam na wspomnienie tamtej chwili.
Egzaminator nie powinien być taki surowy. W końcu nic nikomu się nie stało, a sam przyznał, że prowadzę całkiem dobrze. Przez myśl mi nawet przeszło, że specjalnie chciał mnie uziemić.
- A ty? - zapytałam, choć prawdopodobnie znałam odpowiedź.
- Za pierwszym - odpowiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie - Choć przyznam, że ja i kodeks drogowy niezbyt się lubimy. Szczególnie ograniczenia prędkości. 112 km/h na autostradzie?! To kpina!
Z uśmiechem obserwowałam, jak z wzburzeniem o tym mówił. Chyba na prawdę nie cierpiał przepisów, ale nie powinno mnie to dziwić. Jego pasja to prędkość, a nie wleczenie się.
- Okropieństwo - mruknęłam z rozbawieniem.
- No dokładnie! - nie tracił zapału - Furmanką bym szybciej dojechał!
Nie potrafiłam powstrzymać śmiechu, który cisnął mi się na usta. Po chwili dołączył do mnie mężczyzna i tym samym w aucie powstała wesoła aura.
- Lubisz gwiazdy? - zapytał, a małe ogniki wciąż nie opuszczały jego szmaragdowych oczu.
Nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, czując jak opuszczają mnie siły w nogach. Dobrze, że siedziałam na swoim miejscu, bo inaczej pewnie już bym leżała na ziemi. Niestety brunet musiał spojrzeć na drogę, a ja spuściłam głowę.
- Uwielbiam - przyznałam szczerze.
Zawsze fascynował mnie kosmos. Potrafiłam stanąć na środku ulicy, aby tylko przez chwilę popatrzeć w niebo. Tak właściwie, w mojej sypialni miałam specjalnie przeznaczone do tego miejsce. Wielki parapet wyłożony poduszkami, na którym przez dzień mogę czytać ulubione książki, a w nocy, kiedy jestem jedyną nie śpiącą osobą w domu, słuchać muzyki i oglądać gwiazdy oraz księżyc.
- To dobrze - szepnął szelmowsko chłopak, biorąc wielki zakręt samochodem.
Byliśmy pod jego domem, a przynajmniej tak mi się zdawało. W świetle ulicznych lamp wiele rzeczy wygląda bardzo podobnie.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.
Zauważyłam, że Harry wysiada z samochodu, więc postanowiłam iść w jego ślady. Jak się okazało, nie myliłam się. Mężczyzna chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Na mojej twarzy pojawił się nikły grymas. Znowu trochę za mocno mnie ścisnął. Jakby nie łatwiej byłoby mu chwycić mnie za dłoń.
- Chodzenie za rękę jest w stylu zakochanych par. Wy nie jesteście ani zakochani, ani parą - usłyszałam wredny głosik w mojej głowie.
Choć tego nienawidziłam, musiałam mu przyznać rację. Cicho prychnęłam na myśl o moich wewnętrznych dialogach. Styles obrócił się w moją stronę z uniesioną brwią, lecz na szczęście nic nie powiedział. Muszę przestać. Jeszcze ktoś pomyśli, że moje zachowanie jest godne pokoju bez klamek.
Obeszliśmy wielki dom, kierując się w stronę małego domku na środku wzgórza. Z kolejnymi krokami po miękkiej trawie, potrafiłam dostrzec, że ten domek, to drewniana altana. Czułam narastającą we mnie ekscytację, choć sama nie potrafiłam stwierdzić jej przyczyny. Wciąż nie znałam zamiarów chłopaka przede mną.
- Co o tym myślisz? - usłyszałam jego głos, kiedy się zatrzymaliśmy.
Byliśmy na szczycie małego wzgórza, skąd można było dostrzec imponującą panoramę miasta. Rozejrzałam się wokół, chcąc połknąć wzrokiem jak najwięcej małych światełek w oddali.
- Ładnie tu - przyznałam - Ale nie jestem pewna, co możemy tutaj robić - dodałam po chwili.
Po minie bruneta mogłam stwierdzić, że tylko czekał na ten moment. Jego usta wykrzywiły się w szeroki uśmiech, a słodkie dołeczki pojawiły się w policzkach.
- Cóż... mam tu koc i wspaniałe niebo nad sobą. Nie wiem jak ty, ale ja uważam, że to całkiem dobre połączenie - powiedział wesołym głosem.
Teraz dopiero pomyślałam o spojrzeniu w górę i omal nie upadłam na widok milionów gwiazd nad sobą. Milionów! Nigdy jeszcze nie widziałam tylu świecących punktów na niebie w jednym miejscu. Były jedne na drugim, nadając może i więcej światła niż słońce. I księżyc, który wydawał się być pięć razy większy niż zazwyczaj. I pięć razy piękniejszy niż zazwyczaj.
Zwróciłam wzrok na Harry'ego, który uważnie obserwował moją reakcję. Miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, w podzięce za to, że mnie tu zabrał. Udało mi się jednak powstrzymać mój zapał i tylko stałam na swoim miejscu, wpatrując się w niego. Jego oczy zdawały się iskrzyć.
Jakby ktoś wystawił dwa szmaragdy pod srebrną poświatę księżyca.
- Twoje oczy lśnią jak szafiry. Bezkonkurencyjnie przyćmiewają te gwiazdy nad nami - jakby od niechcenia machnął ręką wokół siebie.
Spuściłam głowę, czując jak na policzki wstępuje wielki rumieniec. Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi coś podobnego. To było... miłe.
- Kłamca - powiedziałam, znów spotykając jego wesoły wzrok.
Wpatrywał się we mnie z wielkim uśmiechem, na co nie potrafiłam powstrzymać swojego odruchu ust.
- Chciałabyś.
- Umiesz pokazać na niebie duży albo mały wóz? - zapytał chłopak, przekręcając się na bok, w moją stronę.
Również zmieniłam pozycję ciała, leżąc z nim twarzą w twarz. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Nie mam nic przeciwko.
- Oczywiście - prychnęłam.
Przejechał wzrokiem po mojej twarzy. Lekko zagryzłam wargę, dziękując Bogu, że akurat w tym momencie mocniej zawiał wiatr i parę kosmyków włosów spadło na moje policzki i nos. Uważnie obserwowałam, kiedy wyciągnął swoją dłoń w moją stronę i przywołał na swoje miejsce niesforną fryzurę. Wtuliłam twarz w koc, nagle potwornie zażenowana.
O... mój... Boże...
- Lubię cię w rozpuszczonych włosach, ale nie koniecznie lubię, kiedy zasłaniają twoją twarz - szepnął.
Poczułam delikatny dreszcz, który przebiegł po moich plecach, kończąc swoją wędrówkę w okolicach podbrzusza. Zdziwiłam się, że zwracał uwagę na takie szczegóły, jak moja fryzura.
- Masz ładne oczy - wypaliłam znikąd.
Odruchowo zakryłam usta dłonią, czując jak się rumienie. Nie mogę, cholera, uwierzyć, że powiedziałam to na głos. Kretynka!
W jego policzkach znów pojawiły się dołeczki, a ja w duchu zaczęłam skakać ze szczęścia, ponieważ mnie nie wyśmiał.
- Nawzajem, Księżniczko.
Znów nazwał mnie tym przezwiskiem. Sama się zszokowałam, że zamiast oburzenia, poczułam ciepło w klatce piersiowej. Nawet nie spostrzegłam, kiedy spodobało mi się, że tak mnie nazywa. To niedobrze. Powinnam tego nie lubić.
- Nie jestem Księżniczką - mruknęłam z przyzwyczajenia.
Wydęłam wargi do przodu, niczym małe dziecko.
- Oh, czyżby? W moim przekonaniu jesteś.
Postanowiłam puścić jego słowa mimo uszu i znów skoncentrowałam się na gwiazdach. Naszła mnie nagła ochota, aby je policzyć, co było szczytem głupoty. Było ich zbyt wiele, a znając moje podejście do niektórych rzeczy, znudziłabym się po dwóch minutach. A podobno zapał jest najważniejszy.
W pewnym momencie przypomniałam sobie, że istnieje coś takiego jak czas i jak oparzona zerwałam się do pozycji siedzącej. Poczułam na sobie siłę spojrzenia chłopaka, lecz postanowiłam to zignorować. Próbowałam odszukać w kieszeniach swoich spodni telefon. Dopiero po paru sekundach zdałam sobie sprawę, że zostawiłam go w torebce, a torebka jest w samochodzie mojego towarzysza.
- Harry...? - zaczęłam nieśmiało.
W odpowiedzi usłyszałam ciche mruknięcie.
Obróciłam się przodem do niego, podciągają kolana pod brodę. Jego koszulka podwinęła się do góry, ukazując kolejny tatuaż na biodrze. Pewne zdanie, lecz nie potrafiłam z tej odległości go odczytać.
- Odwieziesz mnie przed północą, prawda?
Mężczyzna obrzucił mnie leniwym spojrzeniem, po którym doszłam do wniosku, że wcale nie podobała mu się ta propozycja. Od niechcenia sięgnął do tylnej kieszeni swoich spodni i wyjął komórkę. Jednym ruchem go odblokował, a na jego usta wpłynął przebiegły uśmiech.
- Myślę Księżniczko, że nawet jeśli bym chciał to nie jest to możliwe.
Uniosłam jedną brew do góry. W milczeniu pokazał mi wyświetlacz swojego Iphona, na którym widniała godzina. O mało nie zakrztusiłam się powietrzem na ten widok. Białe, wielkie cyfry wskazywały 0:51 a.m. Miałam wrażenie, że całe życie przeleciało mi przed oczami. Jestem martwa. Może jeszcze nie teraz, lecz z pewnością będę, kiedy wrócę do domu. Rodzice mnie zabiją. Nie! Najpierw dadzą mi szlaban do końca życia, aby później mnie zabić.
- Hej, ostatnio jak gadaliśmy, to myślałem, że jesteś pełnoletnia! Proszę, nie wyprowadzaj mnie z błędu!
Zmierzyłam mężczyznę wściekłym wzrokiem. Wydawał się bardzo rozbawionym moim poruszeniem. Może i jestem dorosła, ale to nie znaczy, że moi rodzice się nie martwią. Tak się martwią, że dadzą mi szlaban do końca życia, a później mnie zabiją. Już widzę napis na swoim nagrobku! Zginęła z rąk swoich rodziców, ponieważ przez jakiegoś dupka straciła poczucie czasu. Mogło być gorzej... chyba.
- Nawet, kurwa, nie próbuj - warknęłam.
- Widzę, że używasz brzydkich słów. Rodzice nie byliby szczęśliwi - wyśmiał mnie, na co poczułam, jak krew we mnie buzuję - A tak na poważnie, to wcale nie chcę mi się stąd ruszać. Dobrze się bawię.
Próbowałam wychwycić jakąś kpinę w jego głosie lub postawie, lecz nic takiego nie wychwyciłam.
- Oczywiście - powiedziałam głosem, który ociekał sarkazmem.
- Serio! Leże z tobą, tutaj, oglądając gwiazdy. Jest cicho i spokojnie. Mogę choć na chwilę się zrelaksować. Nie mówię, że wyścigi nie sprawiają mi frajdy. Po prostu tu jest lepiej.
Nie potrafiłam uwierzyć w jego słowa. Jestem zdziwiona, że i tak wytrzymał tutaj ze mną tyle czasu.
Posłałam mu długie spojrzenie, w którym krył się wprost krzyczący wyrzut. Po chwili mierzenia się wzrokiem, chłopak przeciągle westchnął i wstał.
- Dobrze, odwiozę cię.
* Fragment piosenki Taylor Swift - Tim McGraw. Wybrałam ten fragment, ponieważ nawiązuje do całego rozdziału.
***
Wreszcie coś dodałam. Mam nadzieję, że się podoba :) Nie sprawdzałam go, przepraszam, że taki krótki, I love you! Dziękuje za wszystkie komentarze, aż ciepło mi się robi na sercu!
Trochę tego milszego Harry'ego, którego trzeba brać garściami! Nowy rozdział pojawi się za dwa tygodnie, ponieważ w poniedziałek wyjeżdżam do Londynu i
Kocham was! x
omgg jaki cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńGenialne! tak strasznie sie jaram !
OdpowiedzUsuń@Niell_1D_Swag
Niech oni się wreszcie pocałują hahahahaha
OdpowiedzUsuńAwwww jak słodko!
OdpowiedzUsuńHarry dżentelmen, do tego taki milusi *____*
Tylko czemu Alison musiała wszystko zepsuć? Prędzej spodziewałabym się tego po Harry'm.
Czekam na następny i życzę ci weny.
Pozdrawiam xxx
Słooooodziak :D. Ale chyba wole tego zadziornego, bezczelnego Harry'ego :).
OdpowiedzUsuńWyczekuję kolejnego x
@EdziaCyrklaff
WSPANIAŁY!!
OdpowiedzUsuńKocham to czytać
I mam nadzieje że coś się wydarzy po drodze do domu^^
@Vronx1994
Zabierz mnie ze sobą! :( a rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńKocham cię i kocham to czytać!!! *.* Chce następny rozdział!!! Dobrej zabawy w Londynie :D
OdpowiedzUsuńsuper:)) ciekawy rozdział!:) miłego pobytu w Londynie:D @Jaqueline8710
OdpowiedzUsuńBOOOSSJkiiiiii*.*
OdpowiedzUsuńagdfghadfs do Londynu... Wez mnie ze soba proszeee. Rozdzial cudowny jak zawsze zreszta :D czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwww. Jak słodko
OdpowiedzUsuńRozdzial super *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko ze na nastepny musze tyle czekac...
Milej zabawy :D
boooooooskiiiiii rozdział chcę więcej!! czekam na nexta weny i buziole ;***
OdpowiedzUsuńP.S. uwielbiam tego bloga ;p
Rozdział świetny jak zawsze :) czekam na nn x baw się dobrze w Londynie ! @Monia_Kowalczyk
OdpowiedzUsuńMiłego pobytu w Londynie ;) Genialny rozdział!!! ;)
OdpowiedzUsuńBoooooooskie!!!!
OdpowiedzUsuńOj słodko się nam zrobiło <3 Rozdział cudny i już nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział <3 czekam na następny !!!!!!!!! życzę weny i kocham cię dlatego ze dla nas piszesz :)
OdpowiedzUsuńCudowny uidsojaydufghdc *-*
OdpowiedzUsuń@Karu_xxx
Jak to do Londynu , mozesz mnie wziąść ze sobą ??? Zazdroszcze i to bardzooooooo !!!!
OdpowiedzUsuńDobrej zabawy :)
Nie spodziewałam się tego po Harry'm :-)
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam 2 tygodni ! :o życzę miłej zabawy w Londynie :D sama też bym chciała tam pojechac :D :*
OdpowiedzUsuńOjoj... Hazzuś jaki miły :3
OdpowiedzUsuńcudowny *-*
OdpowiedzUsuńMiły Harry - uroczy Harry ! Wiecej takiego HArrego <3 super rozdział :D Udanego wyjazdu :))
OdpowiedzUsuńjejku, to było urocze ze strony harryego że zabrał alison na wzgórze :) tylko szkoda, że tak szybko musiała wracać
OdpowiedzUsuńugh, miłego pobytu w londynie!
Twojego bloga odkryłam niedawno i całkowicie się w nim zakochałam!!!! <333333 Naprawdę świetnie piszesz! :D Moim marzeniem w chwili obecnej są dłuższe i częstsze rozdziały ^_^ Ale oczywiście nie poganiam - pisz kiedy cię wena złapie :D
OdpowiedzUsuńA! No i miłej podróży! ;D Byłam w Londynie w marcu na wycieczce klasowej i mówię ci dziewczyno - nie zawiedziesz się ;D
Zgon na miejscu...Niesamowity.Miłej podróży!!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że rozdział jest dość ciepły i słodki. Harry stał się właśnie taki, z jednej strony jest to świetne, ale z drugiej momentami wolałabym go w tamtej wersji. Ale w końcu jak sama napisałaś, bierzmy miłego Harry'ego garściami, więc będę to robiła. Cóż, życzę udanego wyjazdu i mam nadzieję, że Londyn przyniesie Ci dużo weny ;>
OdpowiedzUsuńniesamowity :) wgl zaskoczyła mnie postawa Harrego :) jeju <3 tak słodko ^^
OdpowiedzUsuńehhh niech odwozi ją i nie gada ^^ ahhahaha ja bym nie wróciła haha :D
farciara, do Londynu.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Dawaj więcej takich!
ojejejo *.* Harry jaki w ogóle! Rozdział niesamowity. Do następnego, pozdrawiam. xx
OdpowiedzUsuńOMG!!
OdpowiedzUsuńGenialne, wspaniałe, przecudne, świetne, mega, bombowe, odjazdowe, czaderskie CUDO!! <33333
OMG!! OMG!! OMG!!
Genialny rozdział <33
I ten Harry... I to, co mówił... I to wszytko... Awww.... *u* Jejku!! Mega!! Taaaaakie ciary miałam, kiedy powiedział "Nawzajem, Księżniczko". Omomo... No wspaniałe <3333
Nie mogę się doczekać nexta!! Jejku.. ;D
Bardzo przyjemny rozdzial,lubie takiego Harrego :) Fajnie sie czytało,tak swodobnie przechodzisz od jednej kwestii do drugiej,milo sie czyta serio :)
OdpowiedzUsuńI zabije Cie,bo musze czekac dwa tygodnie na nowy rozdzial,no przeciez nie wytrzymam tyle,co bedzie z
Ksiezniczka?:D
dodawaj cos jak najszybciej xd i
udanego wyjazdu :) ♡
Syl xx
Czy ktoś tu się w Harrym zabujał hmmm? :,) rozdział cudowny <3 miłego pobytu :*
OdpowiedzUsuńoh, jaki cudowny Harry <3
OdpowiedzUsuńczekam na nexta i miłej zabawy w Londynie x
Szkoda, że tak zaczęła panikować ;c to mogło by być takie piękne... och i te gwiazdy i to jak ona się słodko denerwowała, och ! I want more more more! <3
OdpowiedzUsuń[crude-harry-styles.blogspot.com]
Hej :) Nominowałam Cie do Liebster Award! Więcej info u mnie :) http://mi6andonedirection.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSyl xx
Tęskniłam z tobą. Wgl usunęła mi się zakladka z tym FF ale udało mi się go dopiero dziś znaleźć. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że zrezygnowałaś
PRZEPRASZAM ZA SPAM ♥
OdpowiedzUsuńChciałabym właśnie tutaj zostawić link do swojego bloga.
Może nie masz teraz czasu chociaż zerknąć, ale mam skrytą nadzieję, że w pewnym czasie braknie ci blogów do przeczytania i klikniesz ten link.
Może też pokochasz to opowiadanie, a może postawisz się wobec niego negatywnie.
Myślę, że warto.
To dla ciebie tylko kilka chwil, a dla mnie wielki uśmiech na twarzy, że jednak dołączyłaś do jednych z czytelników.
Zawsze warto mieć nadzieję, prawda? ♥
http://you-and-i-fanfiction.blogspot.com/
Pozdrawiam ♥
/Haz.
Kocham twoje opowiadanie. Jest świetne.
UsuńKisses
Mona
Oooo jak słodko ♥
OdpowiedzUsuńtak się cieszę że jednak zdecydowałaś się kontynuować tego bloga, jest cudny!!!!!!!!!!!!!!!!<3 <3 mam nadzieję że na kolejne rozdziały nie będzie trzeba czekać zby długoo ;)
OdpowiedzUsuńP.S kocham Harrego ♥ ♥
cudooo ! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEj ej ej. Gdzie następny ? ;-;
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział? <3
OdpowiedzUsuńczekam z wielką niecierpliwością na następny rozdział! co będzie dalej? *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie, na fanfiction z trochę przerażającym Harrym:
http://stalked-tlumaczeniepl.blogspot.com/ :D
Czego nie ma rozdziału ?????
OdpowiedzUsuńEj to nie było miłe :/
UsuńAle ja się tylko pytam przepraszam jeśli uraziłam
OdpowiedzUsuńczekamy niecierpliwie!!! :))) super rozdział! :)
OdpowiedzUsuńJejuniu szybko dodawajjj :D Uzaleznilam sie od tego!! Prosze nie kaz nam juz tak dlugo czekac :D Pozdrawiam i zycze nadchnienia do pisania dalej :) :*
OdpowiedzUsuńdwa tygodnie tak? to chyba mamy inny kalendarz, bo u mnie minął już miesiąc :c jeśli wiesz, że nie wyrobisz się w tak krótkim czasie, to po co piszesz, że za tyle będzie rozdział? żeby każdy kto tu wchodzi codziennie się zawodził? rozumiem, że masz swoje życie i nie tylko żyjesz blogiem, ja też piszę bloga, ale jeśli napiszę, że rozdział pojawi się w danym terminie to tak też dodaję, a jeśli się nie wyrobię to chociaż dam jakiś znak życia. serio, martwię się czy wszystko w porządku. nie chciałam Cię urazić tym komentarzem w żadnym wypadku, bardzo podoba mi się Twój styl pisania i ogólnie cała historia, ale trochę tak głupio z tymi odstępami czasowymi :/
OdpowiedzUsuńdodawaj ten rozdział albo zwariuje i wsadzą mnie do psychiatryka...
OdpowiedzUsuńno dobra tak źle ze mną nie jest, ale dodaj szybciutko ten rozdział prooosze :)